Zauważyłem, że wśród ludzi powszechny jest brak akceptacji własnego życia. Dziś chciałem nakłonić tych z Was, którzy reprezentują taki sposób myślenia, do jego natychmiastowego zanegowania. Aby tego dokonać posłużę się przykładami z życia osobistego.
Według mnie, aby docenić wartość swojej obecnej egzystencji, nie trzeba jakiejś szczególnej wiary, religii czy skomplikowanych technik. Wystarczy stopniowo zacząć przekonywać się do swojej doskonałości. Brzmi groźnie? To dopiero początek.
Każdy z nas jest unikalny, jedyny w swoim rodzaju. Różnimy się na wiele sposobów. Gustami muzycznymi, nawykami żywieniowymi czy sprawami światopoglądowymi. Łączy nas jednak jedno. Wszyscy chcemy być szczęśliwi.Często powtarzane sentencje o tym, że nikt nie jest idealny proponuję zapisać na kartce, polać benzyną, a następnie puścić z dymem na wietrze. Nie porównujmy się do wyobrażonych ideałów. Sami nimi jesteśmy, realnie!
A co jeśli jednak nie podoba mi się moje życie? Zastanów się może najpierw, dlaczego tak jest. Dzieje się tak z powodu Twoich pragnień, które ciężko ci zrealizować. Część z nich może być wynikiem skutecznych kampanii reklamowych, inne są biologicznym czy społecznym uwarunkowaniem.
Gdy zakładałem tego bloga byłem dość zadowolony ze swego życia. Nie odpowiadała mi jedynie jego finansowa i zawodowa sfera. Ciężko jest skakać z radości z powodu półrocznego bezrobocia. Przyjmijmy, że porównywałem się wtedy z innymi, czułem wstyd i zażenowanie ze swojej sytuacji na rynku pracy. Uważałem się w pewnym momencie nawet za nieudacznika. Moją siłą było jednak to, że potrafiłem uczynić z tego niesamowity atut. Opisywać swoje porażki? W społeczeństwie, które coraz bardziej jest nastawione na sukces? Na pierwszy rzut oka wydaje się to absurdem. W rzeczywistości jest zupełnie na odwrót.
W ciągu tygodnia od rozpoczęcia Magistra i opisów egzystencji bezrobotnego, z nieba spadła mi ciekawa propozycja. Skorzystałem z oferty zdobywania doświadczenia, a następnie pracy w redakcji. Dzięki pozytywnym opiniom na temat bloga odzyskałem wiarę w siebie. Poczułem, że jednak da się w tym kraju coś osiągnąć. Oczywiście własnym działaniem, bez pomocy instytucji wspierających. Nad czym niestety nadal lekko ubolewam.
Z każdej sytuacji, wyglądającej pozornie na dramatyczną, da się wyjść obronną ręką. Wróć. Zwycięska ręką! Przestańmy myśleć o swoim życiu w kategoriach niewystarczalności, nieadekwatności, braku i słabości. Pozorne niedoskonałości stanowią o naszej sile i nas charakteryzują, tworzą indywidualne, unikalne doświadczenia, z których możemy czerpać na co dzień. Kształtują one niespotykanie fascynującą biografię.
Jestem dumny z faktu, że byłem bezrobotnym. Szalenie cieszę się, że tego doświadczyłem i mogę prowadzić bloga o tej tematyce. Skończmy ze skromnością i nieustannym porównywaniem się do wyobrażonych ideałów. Uświadommy sobie jedną zasadniczą sprawę. Jesteśmy doskonali!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warto działać. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warto działać. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 10 kwietnia 2014
środa, 25 grudnia 2013
Wspieram to!
Polecam zapoznać się ze stroną internetową pewnej kampanii społecznej. Przesłanie projektu pod nazwą „Nie robię tego za darmo” wydaje się być jasne, rozsądne i bardzo na czasie.
To pierwsza w Polsce kampania społeczna z zakresu etyki biznesu, zorientowana na osoby wchodzące na rynek pracy. Głównym jej celem jest zwrócenie uwagi na powszechność bezpłatnych staży i praktyk. Przesłanie trafić ma zarówno studentów, absolwentów, przedsiębiorców, jak i legislatywy.
Problem niewolnictwa XXI, bo tak określany jest ten proceder, w którym uczestniczyć muszą w dzisiejszych czasach ludzie młodzi, dotyczy nie tylko naszego kraju.
Jak wynika z tegorocznych badań Eurobarometru, blisko 60 proc. stażystów w krajach Unii Europejskiej nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia za swoją pracę.
Więcej zagadkowych danych. Firma Proto opublikowała informację, że od kwietnia do sierpnia tego roku na swoim portalu zamieściła 226 ogłoszeń dla praktykantów i stażystów. Po dokładnej analizie okazało się, że tylko 24 proc. z ofert wiązało się z otrzymywaniem jakiegokolowiek wynagrodzenia.
Czas najwyższy skończyć z tą patologią. Poniżej zamieszczam krótki kurs dla pracodawców. Dlaczego warto odpowiednio wynagradzać swojego pracownika?
1) To działa w dwie strony. Jeśli ktoś czuje, że jego wysiłek jest doceniany – pracuje lepiej. Jeśli jednak subiektywnie odczuwa, że powinno to wyglądać inaczej, rozgląda się na boki i nie daje z siebie 100 procent. Proste!
2) Myślę, że ciężko zbudować jest firmie przewagę konkurencyjną w dłuższej perspektywie, jeśli nie stara się ona stworzyć stabilnego zespołu specjalistów, odpowiednio ich wynagradzając i doceniając od początku.
3) Etyczny biznes po prostu się opłaca. Pracownicy i stażyści to jedni z odbiorców produktu danej firmy. Jeśli według ich subiektywnego odczucia przedsiębiorstwo nie działa w sposób godny – nie polecą go znajomym i nie napiszą pozytywnej opinii w sieci. Gorsza sprawa, jeśli internet zacznie pulsować od negatywnych wzmianek odnośnie praktyk tej firmy. Można wtedy prowadzić monitoring marki na szeroką skalę, zatrudnić specjalistów od PR i marketingu. Nic jednak nie zastąpi dobrych praktyk. Kto tego nie zrozumie – prędzej czy później zniknie z gry rynkowej.
To był apel do pracodawców. Myślę jednak, że spora część studentów i absolwentów powinna także zmienić swoje myślenie. Nie powinno się pracować za darmo. Odrzućmy schematy narzucone nam przez chory system. Liczę, że kampania „Nie robię tego za darmo” przyniesie pozytywne efekty.
Pozostaje optymizm, a przede wszystkim działanie... i dobre praktyki. Hej!
To pierwsza w Polsce kampania społeczna z zakresu etyki biznesu, zorientowana na osoby wchodzące na rynek pracy. Głównym jej celem jest zwrócenie uwagi na powszechność bezpłatnych staży i praktyk. Przesłanie trafić ma zarówno studentów, absolwentów, przedsiębiorców, jak i legislatywy.
Problem niewolnictwa XXI, bo tak określany jest ten proceder, w którym uczestniczyć muszą w dzisiejszych czasach ludzie młodzi, dotyczy nie tylko naszego kraju.
Jak wynika z tegorocznych badań Eurobarometru, blisko 60 proc. stażystów w krajach Unii Europejskiej nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia za swoją pracę.
Więcej zagadkowych danych. Firma Proto opublikowała informację, że od kwietnia do sierpnia tego roku na swoim portalu zamieściła 226 ogłoszeń dla praktykantów i stażystów. Po dokładnej analizie okazało się, że tylko 24 proc. z ofert wiązało się z otrzymywaniem jakiegokolowiek wynagrodzenia.
Czas najwyższy skończyć z tą patologią. Poniżej zamieszczam krótki kurs dla pracodawców. Dlaczego warto odpowiednio wynagradzać swojego pracownika?
1) To działa w dwie strony. Jeśli ktoś czuje, że jego wysiłek jest doceniany – pracuje lepiej. Jeśli jednak subiektywnie odczuwa, że powinno to wyglądać inaczej, rozgląda się na boki i nie daje z siebie 100 procent. Proste!
2) Myślę, że ciężko zbudować jest firmie przewagę konkurencyjną w dłuższej perspektywie, jeśli nie stara się ona stworzyć stabilnego zespołu specjalistów, odpowiednio ich wynagradzając i doceniając od początku.
3) Etyczny biznes po prostu się opłaca. Pracownicy i stażyści to jedni z odbiorców produktu danej firmy. Jeśli według ich subiektywnego odczucia przedsiębiorstwo nie działa w sposób godny – nie polecą go znajomym i nie napiszą pozytywnej opinii w sieci. Gorsza sprawa, jeśli internet zacznie pulsować od negatywnych wzmianek odnośnie praktyk tej firmy. Można wtedy prowadzić monitoring marki na szeroką skalę, zatrudnić specjalistów od PR i marketingu. Nic jednak nie zastąpi dobrych praktyk. Kto tego nie zrozumie – prędzej czy później zniknie z gry rynkowej.
To był apel do pracodawców. Myślę jednak, że spora część studentów i absolwentów powinna także zmienić swoje myślenie. Nie powinno się pracować za darmo. Odrzućmy schematy narzucone nam przez chory system. Liczę, że kampania „Nie robię tego za darmo” przyniesie pozytywne efekty.
Pozostaje optymizm, a przede wszystkim działanie... i dobre praktyki. Hej!
wtorek, 17 grudnia 2013
Doceń swoją pracę!
Dokładnie tak. Swoją pracę powinno się doceniać. Nie tylko dla zachowania zdrowia psychicznego i pozytywnej samooceny. Jeżeli akceptujemy nasze życie, w tym także sposób w jaki zarobkujemy, jeśli czerpiemy z tego ekstatyczną wręcz przyjemność – żyjemy i wykonujemy powierzone nam zadania lepiej. Dzieje się to z korzyścią dla nas i dla naszego pracodawcy.
Czy kogoś to dziwi, że Magister wypowiada takie słowa?
Ja na przykład jestem bardzo zadowolony z mojej pracy. Dla przypomnienia – aktualnie zarobkuję jako dziennikarz – na podstawie umowy o dzieło.
Dlaczego doceniam moją pracę?
1) Nie mogę się w niej nudzić. Często nie wiem, czy wrócę do domu o 16 czy kilka godziny później. Jest ten dreszczyk emocji :)
2) Piszę na przeróżne tematy. Można powiedzieć, że poszerzam swoją wiedzę ogólną i stymuluję mózg w niespotykany sposób.
3) Stale polepszam warsztat pisarski i dziennikarski, co powinno mnie cieszyć. Tak jest. Doceniam to!
4) Mam kontakt z wieloma różnymi ludźmi. Jednego dnia ściskam dłoń prezesa firmy deweloperskiej. Innym razem przeprowadzam wywiad z kowalem. Czasem jem karpia, czasem kaczkę po tonkińsku. Mam kontakt z wielkim biznesem, sektorem prywatnym i państwowym. Spotykam się z przeróżnymi osobami. Lubię to!
5) Podpunktów tych mogłoby być o wiele więcej. W każdej pracy można dostrzec wiele pozytywów. Polecam je znaleźć!
Jest jednak i druga strona medalu. Ja doceniam moją pracę podwójnie! Co to znaczy? Już tłumaczę...
Na co dzień staram się czerpać z wykonywanej pracy jak największą przyjemność oraz zdobywać dzięki niej cenne doświadczenie. Jednakże zauważyłem ostatnio jej dodatkowy aspekt motywacyjny. Stało się to, kiedy na moje konto wpłynęła ostatnia wypłata. Zmusiło mnie to do przerobienia mojego Curriculum Vitae i panicznego wręcz rozsyłania go.
Doceniam zatem także i ten oto aspekt motywacyjny. Żeby była jasność – ja wielkich pretensji do pracodawcy o to, że jestem marnie wynagradzany, nie mam!
Wiele podmiotów działa w oparciu o rachunek ekonomiczny. Szanuję oczywiście bardziej te z nich, które nie patrzą tylko w kategoriach czystej racjonalności krótkoterminowej. Ale to taki szczegół. Pretensje – jeśli mam – są skierowane bardziej w kierunku bezosobowego systemu, na którego zmianę chciałbym jednak wpłynąć.
Powtórzę na koniec jeszcze raz. Ja doceniam swoją pracę podwójnie.
1) Mam na uwadze możliwości, jakie daje mi moja aktualna profesja i stanowisko.
2) Ale doceniam także własny wkład i chcę, abym był wynagradzany w odpowiedni sposób.
Apeluję do Was. Doceniajcie swoją pracę podwójnie – w obu znaczeniach :)
Czy kogoś to dziwi, że Magister wypowiada takie słowa?
Ja na przykład jestem bardzo zadowolony z mojej pracy. Dla przypomnienia – aktualnie zarobkuję jako dziennikarz – na podstawie umowy o dzieło.
Dlaczego doceniam moją pracę?
1) Nie mogę się w niej nudzić. Często nie wiem, czy wrócę do domu o 16 czy kilka godziny później. Jest ten dreszczyk emocji :)
2) Piszę na przeróżne tematy. Można powiedzieć, że poszerzam swoją wiedzę ogólną i stymuluję mózg w niespotykany sposób.
3) Stale polepszam warsztat pisarski i dziennikarski, co powinno mnie cieszyć. Tak jest. Doceniam to!
4) Mam kontakt z wieloma różnymi ludźmi. Jednego dnia ściskam dłoń prezesa firmy deweloperskiej. Innym razem przeprowadzam wywiad z kowalem. Czasem jem karpia, czasem kaczkę po tonkińsku. Mam kontakt z wielkim biznesem, sektorem prywatnym i państwowym. Spotykam się z przeróżnymi osobami. Lubię to!
5) Podpunktów tych mogłoby być o wiele więcej. W każdej pracy można dostrzec wiele pozytywów. Polecam je znaleźć!
Jest jednak i druga strona medalu. Ja doceniam moją pracę podwójnie! Co to znaczy? Już tłumaczę...
Na co dzień staram się czerpać z wykonywanej pracy jak największą przyjemność oraz zdobywać dzięki niej cenne doświadczenie. Jednakże zauważyłem ostatnio jej dodatkowy aspekt motywacyjny. Stało się to, kiedy na moje konto wpłynęła ostatnia wypłata. Zmusiło mnie to do przerobienia mojego Curriculum Vitae i panicznego wręcz rozsyłania go.
Doceniam zatem także i ten oto aspekt motywacyjny. Żeby była jasność – ja wielkich pretensji do pracodawcy o to, że jestem marnie wynagradzany, nie mam!
Wiele podmiotów działa w oparciu o rachunek ekonomiczny. Szanuję oczywiście bardziej te z nich, które nie patrzą tylko w kategoriach czystej racjonalności krótkoterminowej. Ale to taki szczegół. Pretensje – jeśli mam – są skierowane bardziej w kierunku bezosobowego systemu, na którego zmianę chciałbym jednak wpłynąć.
Powtórzę na koniec jeszcze raz. Ja doceniam swoją pracę podwójnie.
1) Mam na uwadze możliwości, jakie daje mi moja aktualna profesja i stanowisko.
2) Ale doceniam także własny wkład i chcę, abym był wynagradzany w odpowiedni sposób.
Apeluję do Was. Doceniajcie swoją pracę podwójnie – w obu znaczeniach :)
czwartek, 3 października 2013
Podróże kształcą
Podczas moich niedawnych wojaży autostopowych po Europie odkryłem bardzo interesujące zjawisko społeczne. Przemierzając Niemcy w drodze na Zachód zauważyłem, że większość z podwożących mnie osób stanowili Polacy, którzy jechali do pracy za granicą.
W zasadzie można powiedzieć, że to był totalny przypadek. Pierwsi kierowcy zmierzali w kierunku Holandii, aby tam zajmować się sprzątaniem domków jednorodzinnych. Mój następny szofer jechał do Belgii. Miła rodzina o polskich korzeniach zdążała natomiast w stronę Irlandii, ku chwale ojczyzny.
Były to jednak następujące po sobie zdarzenia. Okazuje się, że kibice piłkarscy sprzątający za granicą domy mają z takiej pracy tyle pieniędzy, że mogą często przemierzać Europę wzdłuż i wszerz. Są w stanie jeździć na mecze wyjazdowe Legii Warszawa i jeszcze regularnie odwiedzać dom rodzinny w Polsce.
Jaki jest zatem sens pracy zarobkowej w naszym kraju? Po co robić tutaj karierę? Jeśli na wymarzoną Pracę trzeba sobie zasłużyć, dokonując słusznych wyborów, które wiążą się z wieloma latami poświęceń w życiu osobistym i towarzyskim. Trzeba na dodatek posiadać wiele szczęścia i samozaparcia. Do wszystkiego trzeba dojść samemu. Bo sensownego wsparcia w tym zakresie na około brak.
Tak przecież nie może być. Zabieram się za reformę tego kraju. Powinniśmy być solą tej ziemi :)
Bardziej na poważnie – ostatnio wiele myślę na temat mojej przyszłości – zawodowej i osobistej. Jestem bardzo zadowolony z tego, w jakim punkcie w życiu teraz jestem. Wiele osób mogłoby mi nawet pozazdrościć mojej sytuacji. Mam perspektywy na rozwój i karierę w Polsce. Zatem dlaczego rozważam wyjazd zarobkowy za granicę?
Było to pytanie retoryczne. Rozważam, bo stoi za tym konkretna logika ekonomiczna. Nie zawsze jednak musi tak tu być. Można to zmienić.
Póki w naszym kraju nie będzie sensownego programu wspierającego karierę zawodową młodych ludzi, póty podwozić polskich autostopowiczów będą Polacy jadący za chlebem na Zachód :)
W zasadzie można powiedzieć, że to był totalny przypadek. Pierwsi kierowcy zmierzali w kierunku Holandii, aby tam zajmować się sprzątaniem domków jednorodzinnych. Mój następny szofer jechał do Belgii. Miła rodzina o polskich korzeniach zdążała natomiast w stronę Irlandii, ku chwale ojczyzny.
Były to jednak następujące po sobie zdarzenia. Okazuje się, że kibice piłkarscy sprzątający za granicą domy mają z takiej pracy tyle pieniędzy, że mogą często przemierzać Europę wzdłuż i wszerz. Są w stanie jeździć na mecze wyjazdowe Legii Warszawa i jeszcze regularnie odwiedzać dom rodzinny w Polsce.
Jaki jest zatem sens pracy zarobkowej w naszym kraju? Po co robić tutaj karierę? Jeśli na wymarzoną Pracę trzeba sobie zasłużyć, dokonując słusznych wyborów, które wiążą się z wieloma latami poświęceń w życiu osobistym i towarzyskim. Trzeba na dodatek posiadać wiele szczęścia i samozaparcia. Do wszystkiego trzeba dojść samemu. Bo sensownego wsparcia w tym zakresie na około brak.
Tak przecież nie może być. Zabieram się za reformę tego kraju. Powinniśmy być solą tej ziemi :)
Bardziej na poważnie – ostatnio wiele myślę na temat mojej przyszłości – zawodowej i osobistej. Jestem bardzo zadowolony z tego, w jakim punkcie w życiu teraz jestem. Wiele osób mogłoby mi nawet pozazdrościć mojej sytuacji. Mam perspektywy na rozwój i karierę w Polsce. Zatem dlaczego rozważam wyjazd zarobkowy za granicę?
Było to pytanie retoryczne. Rozważam, bo stoi za tym konkretna logika ekonomiczna. Nie zawsze jednak musi tak tu być. Można to zmienić.
Póki w naszym kraju nie będzie sensownego programu wspierającego karierę zawodową młodych ludzi, póty podwozić polskich autostopowiczów będą Polacy jadący za chlebem na Zachód :)
wtorek, 9 lipca 2013
Coś konstruktywnego
Spotkałem się z sugestiami od niektórych osób, że mam przestać pastwić się nad Urzędem Pracy i ogólnie się wyzłośliwiać. Otóż informuję szanownych czytelników, iż z natury wolę mówić o rzeczach dobrych, zauważać pozytywne cechy u ludzi i w świecie. Jestem optymistą.
Ale jeśli ktoś lub coś totalnie zajdzie mi za skórę, to krytykuję wtedy z całym dobrodziejstwem inwentarza. Pozwolicie, że tak powiem? Pozwólcie, bo mam urwanie głowy w ostatnich dniach. Ale napisałem na fejsie kiedy będzie ten wpis, a słowa też lubię dotrzymywać z reguły :)
Ten wpis jest o tym, że na bezrobociu trzeba robić rzeczy konstruktywne. Opowiem Wam zatem teraz, co takiego konstruktywnego zrobiłem i polecam zaadaptować do swojego życia osobom w podobnej sytuacji.
Zaczynamy!
O ile ktoś nie ma dużych oszczędności, to życie bez Pracy jest ciężkie pod względem finansowym. Trzeba realizować swoje hobby - to też może sporo kosztować. Trzeba czasem wyjść gdzieś ze znajomymi. A wiadomo, że w polskiej tradycji silnie zakorzenione jest spędzanie czasu z innymi ludźmi przy spożywaniu alkoholu. Problem picia rozwiązuje się niejako sam – po prostu nie ma za co pić. Tym bardziej na mieście.
- Poproszę 2x Malibu i 1x Sex on the beach.
- 50 zł.
- Proszę.
- Dziękuję.
Tak, jasne :)
Konstruktywnie patrząc jednak na liczenie się z każdym groszem, także w sklepach spożywczych i różnej maści dyskontach, odkryłem iż sytuacja ta może polepszyć moje umiejętności, które przydadzą mi się w przyszłości podczas lowcostowych podróży autostopowych, które lubię.
Z pożyczaniem pieniędzy trzeba uważać, bo jest niestety trochę prawdy w polskich przysłowiach. „Chcesz stracić przyjaciela? Pożycz mu pieniądze”. Trochę tak jest, na szczęście w małym stopniu. Swoją drogą, według psychologów osoba pożyczająca Ci pieniądze podobno bardziej Cię potem lubi. Jak pogodzić to przysłowie z tym faktem naukowym? Nie wiem, doprawdy :) Poza tym kasę trzeba kiedyś oddać. Także lepiej nie pożyczać jej zbyt wiele, od nikogo.
Jest wiele wolnego czasu, więc można rozwinąć swoje zainteresowania, przeczytać zaległe książki, przesłuchać setki albumów muzycznych. Co kto lubi. Ale stereotyp jest taki, że jak się jest na bezrobociu, to się nie robi nic. Jeśli nie ma przymusu, to nie robi się nic.
Zabawne jest to, że często w ten sposób postrzegają rzeczywistość ludzie, którzy jednocześnie przekonani są o braku potrzeby instytucjonalnego wsparcia takich osób. No jak to wytłumaczycie? Indywidualiści jedni :) Twierdzicie, iż bezrobotny jest sam sobie winien, że nie ma pracy lub Pracy. To jak taka osoba ma sama znaleźć Pracę skoro niby jest nierobem? Bez pomocy Urzędu Pracy? Dziwny sposób myślenia. Czekam na komentarze w tym temacie.
Ja zrobiłem przez ten czas wiele. Zrobiłem na przykład gruntowne porządki w pokoju, do których zbierałem się parę lat. Dzięki temu posprzedawałem stare, niepotrzebne mi książki na Allegro, co poprawiło nieco moje finanse. Jeśli macie nieprzydatne rzeczy w dobrym stanie – sprzedajcie je.
Przemyślałem wiele spraw, zrobiłem sobie plan na życie, który dość konsekwentnie realizuję, doszkoliłem się z niezbędnych rzeczy, aby być lepszym produktem na rynku Pracy.
Warto robić coś konstruktywnego. Warto też działać, ale to nie znaczy, że nie można wymagać i liczyć na sensowne wsparcie.
Ale jeśli ktoś lub coś totalnie zajdzie mi za skórę, to krytykuję wtedy z całym dobrodziejstwem inwentarza. Pozwolicie, że tak powiem? Pozwólcie, bo mam urwanie głowy w ostatnich dniach. Ale napisałem na fejsie kiedy będzie ten wpis, a słowa też lubię dotrzymywać z reguły :)
Ten wpis jest o tym, że na bezrobociu trzeba robić rzeczy konstruktywne. Opowiem Wam zatem teraz, co takiego konstruktywnego zrobiłem i polecam zaadaptować do swojego życia osobom w podobnej sytuacji.
Zaczynamy!
O ile ktoś nie ma dużych oszczędności, to życie bez Pracy jest ciężkie pod względem finansowym. Trzeba realizować swoje hobby - to też może sporo kosztować. Trzeba czasem wyjść gdzieś ze znajomymi. A wiadomo, że w polskiej tradycji silnie zakorzenione jest spędzanie czasu z innymi ludźmi przy spożywaniu alkoholu. Problem picia rozwiązuje się niejako sam – po prostu nie ma za co pić. Tym bardziej na mieście.
- Poproszę 2x Malibu i 1x Sex on the beach.
- 50 zł.
- Proszę.
- Dziękuję.
Tak, jasne :)
Konstruktywnie patrząc jednak na liczenie się z każdym groszem, także w sklepach spożywczych i różnej maści dyskontach, odkryłem iż sytuacja ta może polepszyć moje umiejętności, które przydadzą mi się w przyszłości podczas lowcostowych podróży autostopowych, które lubię.
Z pożyczaniem pieniędzy trzeba uważać, bo jest niestety trochę prawdy w polskich przysłowiach. „Chcesz stracić przyjaciela? Pożycz mu pieniądze”. Trochę tak jest, na szczęście w małym stopniu. Swoją drogą, według psychologów osoba pożyczająca Ci pieniądze podobno bardziej Cię potem lubi. Jak pogodzić to przysłowie z tym faktem naukowym? Nie wiem, doprawdy :) Poza tym kasę trzeba kiedyś oddać. Także lepiej nie pożyczać jej zbyt wiele, od nikogo.
Jest wiele wolnego czasu, więc można rozwinąć swoje zainteresowania, przeczytać zaległe książki, przesłuchać setki albumów muzycznych. Co kto lubi. Ale stereotyp jest taki, że jak się jest na bezrobociu, to się nie robi nic. Jeśli nie ma przymusu, to nie robi się nic.
Zabawne jest to, że często w ten sposób postrzegają rzeczywistość ludzie, którzy jednocześnie przekonani są o braku potrzeby instytucjonalnego wsparcia takich osób. No jak to wytłumaczycie? Indywidualiści jedni :) Twierdzicie, iż bezrobotny jest sam sobie winien, że nie ma pracy lub Pracy. To jak taka osoba ma sama znaleźć Pracę skoro niby jest nierobem? Bez pomocy Urzędu Pracy? Dziwny sposób myślenia. Czekam na komentarze w tym temacie.
Ja zrobiłem przez ten czas wiele. Zrobiłem na przykład gruntowne porządki w pokoju, do których zbierałem się parę lat. Dzięki temu posprzedawałem stare, niepotrzebne mi książki na Allegro, co poprawiło nieco moje finanse. Jeśli macie nieprzydatne rzeczy w dobrym stanie – sprzedajcie je.
Przemyślałem wiele spraw, zrobiłem sobie plan na życie, który dość konsekwentnie realizuję, doszkoliłem się z niezbędnych rzeczy, aby być lepszym produktem na rynku Pracy.
Warto robić coś konstruktywnego. Warto też działać, ale to nie znaczy, że nie można wymagać i liczyć na sensowne wsparcie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)