Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skandal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skandal. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 marca 2014

Absolwenci w Polsce to jednak mają dobrze

Po niedawnym spotkaniu z Ralfem Ruckusem, autorem książki “Niewolnicy Apple'a. Wyzysk i opór w chińskich fabrykach Foxconna”, byłem bardzo zamyślony i rozkojarzony. Z tego powodu zgubiłem nawet po raz pierwszy w życiu kartę płatniczą. Na szczęście na moim absolwenckim koncie znajdowały się grosze :)

Uczciwy znalazca nie wykorzystał tych zarobionych w ciężkich bojach środków. Teraz nadal mogę cieszyć się moim plastikiem. Ba, powiem więcej. Jakbym chciał, i odłożył na ten cel odpowiednią ilość pieniędzy, mógłbym nawet sobie przy pomocy mojego niebieskiego karteluszka kupić iPhone’a albo inny produkt firmy Apple.

Jakoś nigdy jednak nie miałem takiej potrzeby. Serio. Wręcz śmiać mi się chciało, gdy obserwowałem kolejki po następne generacje tego bardzo dobrze wypromowanego produktu. Sprawny marketing od dawien dawna robił na mnie wrażenie. Byłem jednak dość świadomy jego istnienia i wpływu na postrzeganie produktów na rynku.

Niestety przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy jak ponura historia kryje się za procesem produkcji urządzeń marki Apple. Wcale nie odmawiam sporej dawki geniuszu i wizjonerstwa popkulturowej ikonie, którą niewątpliwie stał się Steve Jobs. Rażą mnie jednak pewne fakty. Zdziwiony jestem również obłudą świata zachodniego.

W chińskich fabrykach, gdzie produkuje się słynne jabłuszkowe produkty dochodzi nagminnie do łamania praw pracowniczych i prób samobójczych. Związki zawodowe są tam fikcją, kontrolowaną przez rządowych oficjeli. Ja się w takiej sytuacji pytam grzecznie. W jakim świecie żyjemy?

My to jednak w Polsce mamy dobrze. Absolwenci szukający bezskutecznie wsparcia przecież rzadko popełniają samobójstwa. Nie muszą pracować także w fabrykach Foxconna.

Ich głównymi problemami nie są wcale dylematy etyczne, dotyczące zakupu produktów Apple. Wielu z nich na takie rzeczy po prostu nie stać. Robić karierę, licząc na uśmiech losu? Zatrudnić się na etat, gwarantujący 1600 netto i brak możliwości awansu przez najbliższe lata? A może wyjechać za granicę? To nasze prawdziwe absolwenckie dylematy.

„Hej, hej, hej, inni mają jeszcze gorzej”. W Foxconnie na pewno :)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Internet nie znosi lamerstwa

O świecie wirtualnym można mówić różnie. Niektórzy powiedzą, że jest pełen małowartościowych treści, nieistotnych informacji czy jałowych dyskusji. Trudno się z tym nie zgodzić. Jest tak w pewnym stopniu. W jakim? Zależy to od indywidualnego podejścia.

Internet ma także i swoje pozytywy. Dzięki niemu mamy dostęp do najnowszych informacji. Możemy się także komunikować z innymi w  sposób błyskawiczny.

Jednak najważniejszym pozytywem sieci jest według mnie szybka weryfikacja profesjonalizmu lub jego braku. Internet po prostu nie znosi lamerstwa.

Nawiązuję tutaj do hitu ostatnich dni. Rok 2014 nie zaczął się dla pewnej agencji internetowej najkorzystniej. Social Lama zamieściła ogłoszenie, które bardzo nie spodobało się szerokiemu gronu odbiorców.

Okazało się, że firma ta poszukuje osób, które „chcą i mogą ciężko harować” przez 6 miesięcy za darmo. Nie pomogły dalsze tłumaczenia, że to była tylko pewna konwencja i że inni też oferują bezpłatne praktyki.

Rozumiem fakt, ze ogłoszenie było napisane w pewnej konwencji. Pytanie tylko, jaki miał być cel jej zastosowania. Agencja zajmuje się kreowaniem wizerunku nie potrafi poradzić sobie na własnym podwórku. Trochę to przykre i szokujące.

Przez chwilę pomyślałem sobie, że może jest to jednak jakiś nowatorski plan na szersze zaistnienie w sieci i pozyskanie nowych klientów. Jednak wpisanie nazwy firmy w wyszukiwarce internetowej i przegląd pierwszej strony wyników rozwiewa jednak najmniejsze wątpliwości. Zrobili sobie tym działaniem niezła reklamę. W ruch poszedł wykop. Przypadek opisało wiele osób, między innymi Monika Czaplicka, zajmująca się kryzysami w social media. Polecam przeczytać artykuł.

Dalsze wyjaśnienia coraz bardziej pogrążały tylko sytuację firmy. Zły czas, zła konwencja, zbyt wiele buty, za mało pokory i profesjonalizmu. Argument, że inni też oferują bezpłatne praktyki, jest dla mnie mało przekonywujący. Bo tak, jak inni Internauci i inni Polacy, mam dość takiej patologii, która jest na granicy prawa lub je przekracza. 

A teraz lingwistyczne wyjaśnienie dla niezorientowanych. Słówko ‘lama’ posiada kilka znaczeń. Lama to między innymi:
1) takie zwierzątko, udomowiony ssak parzystokopytny z rodziny wielbłądowatych,
2) duchowy nauczyciel w buddyzmie tybetańskim,
3) osoba, która jest mało profesjonalna w swoich działaniach, pseudofachowiec, nieudacznik.

Lama to także rodzaj tkaniny, a także płytka ze szlachetnego metalu. Celowo jednak przedstawiłem tylko te 3 znaczenia słowa, które odnoszą się do istot posiadających jakąś świadomość :)

Przyjrzałem się przez ostatni czas dokładnie agencji Social Lama. Jej strona internetowa, jak i fejsbukowy fanpejdż, nawiązują do powyższych trzech znaczeń.

Droga Social Lamo. Nie jesteś tym miłym zwierzątkiem. Nie zachowujesz się także jak duchowy nauczyciel, bo oferta sześciomiesięcznych bezpłatnych praktyk jest bardzo daleko od jakichkolwiek etycznych wzorów zachowań.

Podpadasz niestety pod trzecią kategorię...