Ludzie pracujący w Urzędach Pracy to niejednokrotnie osoby o dobrym sercu, starający się pomóc innym w karierze zawodowej, niekiedy nawet miłe w rozmowie :)
Problem jest taki, że nie można dokonać w ten sposób czegoś fenomenalnego, kiedy funkcjonuje się ramach tak chorego i skostniałego systemu. Ja temu urzędowi dałem kilka szans, żeby przekonał mnie o zasadności swojego istnienia w takiej formie, ale on tej próbie nie podołał niestety.
Pozytywne wrażenie zrobiło na mniej jedynie grupowe spotkanie z doradcą zawodowym. Przeprowadzone zostało w sposób profesjonalny. Dowiedziałem się – gdzie, co i jak załatwić w tej machinie. Udzielono nam także wstępnych informacji na temat możliwości odbycia płatnego stażu, pośrednictwa pracy oraz zasadności przestrzegania terminów obligatoryjnych.
Po tym „szkoleniu” byłem podbudowany i naładowany pozytywną energią. Pomyślałem sobie, że podatki w tym kraju nie są jednak marnowane. Czekałem na spotkanie z pośrednikiem pracy – skoro grupowe spotkanie mi pomogło, to indywidualne wniesie w karierę zawodową jeszcze więcej.
Przy pierwszym spotkaniu z pośredniczką pracy okazało się, że nie ma ofert w interesujących mnie kilku profesjach. Nie ma też staży. Wyznaczono mi kolejny termin, wypytałem się o kilka interesujących mnie spraw. Dostałem rzeczową odpowiedź. Wszystko super. Inaczej to sobie wyobrażałem, liczyłem na coś więcej, ale okej.
Tylko nie bardzo rozumiem dlaczego nazwa tego zawodu występuje w rodzaju męskim, skoro wykonują go praktycznie same kobiety. No ale spoko. Niech i tak będzie. Dyskryminacja, powiadacie :)
Drugie spotkanie, po około trzymiesięcznym rozstaniu, rozmontowało mnie już niestety totalnie.
(Sprawdzanie dokumentów, chwila milczenia, no i zaczynam opowiadać, gdzie jestem na którym etapie rekrutacji i jak moje poszukiwania Pracy)
-Aha, to Pan coś szukał... (Ze zdziwieniem)
(No nie, przychodzę sobie tutaj aby się uśmiechnąć do Pani i miło spędzić czas z całą elitą narodu polskiego w poczekalni)
-No, taaaaaaak?
Trwoga. Trwoga i zimny pot. Czy to tylko jednostkowa sytuacja? Czy może każda pośredniczka pracy myśli o wszystkich bezrobotnych w ten sam sposób? Że nie szukają pracy. Obudźcie mnie z tego horroru :)
Powtarzam – nie okarżam tych pracowników, bo mogą mieć dobre intencje oraz sumiennie i z zapałem działać na rzecz poprawy sytuacji w kraju.
Jednakże proponuję wprowadzić w tej sytuacji tzw. pakiet rozszerzony. Bezrobotni przy rejestracji mogliby mieć możliwość wyboru pomiędzy pakietem zwykłym - bezpłatnym, a pakietem roszerzonym, w którym za sześciomiesięczny abonament dodatkowo płaci się 10 złotych.
Płaci się, ale w zamian za to dostaje się świecący identyfikator, który informuje pracowników Urzędu Pracy, że taka osoba naprawdę chce znaleźć Pracę :)