tag:blogger.com,1999:blog-42095086753525477992023-11-15T14:08:41.164+01:00Magister Szuka PracyWsparcie instytucjonalne Absolwentów w PolsceMagister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.comBlogger21125tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-57313082739836765502014-10-18T12:16:00.000+02:002014-10-18T18:44:22.609+02:00Nie zarobiłem pierwszego miliona przed trzydziestką <div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 107%;">Tak jak</span><span style="line-height: 107%;">oś wyszło. Nie zarobiłem pierwszego miliona przed trzydziestką. Nie byłem aż tak "ambitny". I żyje
mi się z tą świadomością bardzo dobrze :)<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit; line-height: 107%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit; line-height: 107%;">Mój kolega ze studiów zwykł często przytaczać jeden cytat z
filmu Fight Club.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit; line-height: 107%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span lang="EN-US" style="color: #181818; font-family: inherit;">“We've all been raised on television to believe that one day we'd all be
millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly
learning that fact. And we're very, very pissed off”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="font-family: inherit;"><span class="apple-converted-space"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #252525;">“</span></span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #252525;">Zostaliśmy
wychowani w duchu telewizji, wierząc, że pewnego dnia będziemy milionerami,
bogami ekranu. Ale tak się nie stanie. Powoli to sobie uświadamiamy. I jesteśmy
bardzo, bardzo wkurzeni”.</span><span style="color: #181818;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #181818;">Muszę stanowczo
stwierdzić, że w tej wypowiedzi rzeczywiście coś jest. Żyjemy w kulturze, która
bardzo silnie bazuje na wzorcach zaczerpniętych z USA. Mit american dream jest stale
obecny w polskich mediach i internecie. Aby się o tym przekonać wystarczy
wpisać sobie w wyszukiwarce slogan ‘pierwszy
milion przed trzydziestką’. Większość z nas słyszała choć raz w życiu na pewno
tę sentencję :)</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="color: #181818; font-family: inherit;">Presja społeczna
związana z odniesieniem sukcesu finansowego w młodym wieku wydaje mi się w
Polsce o tyle śmieszna, że zupełnie nie przystaje do warunków w jakich
przychodzi realizować ten śmieszny mit.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="color: #181818; font-family: inherit;">Nikt albo prawie
nikt nie chce być totalnym biedakiem. To jasne. Jakiś poziom życia zapewniający
bezpieczeństwo finansowe każdy z nas stara się sobie stworzyć. To naturalne i
zdrowe. Gdy brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby nie trudno o irytację. Nie
o tym jednak tutaj mowa. Niezmiernie
śmieszny wydaje mi się pęd ludzki do realizowania bogactwa. Tak jakby pieniądze
dawały trwałe szczęście. Każdy wie, że tak nie jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="color: #181818; font-family: inherit;">Przed napisaniem
tego tekstu zacząłem myśleć nad wydarzeniami, które w moim życiu sprawiły mi
największą radość. Na mojej liście top 30 żadne z nich nie było związane z
pieniędzmi. Uczucie wolności podczas podróży autostopowej, pocałunek podczas deszczu,
taniec na środku ulicy, widok mojego pierwszego artykułu w gazecie, rozbawione grono
najbliższych znajomych na moich urodzinach, niespodziewane spotkanie po latach,
widok śpiącej obok mnie ukochanej kobiety, abstrakcyjne rozmowy do rana, powitanie
świtu na dachu budynku czy wspólne pieczenie ciasta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="color: #181818; font-family: inherit;">Większość najwspanialszych chwil w moim życiu była totalnie niezależna od pieniędzy. Nie wiem. Może zostałem
wychowany w jakiś dziwny sposób. Na studiach wybierałem z reguły przedmioty,
które mnie interesowały. Kryterium użyteczności nie było dla mnie ważne. Zawsze
z reguły myślałem bardziej tym, co mnie kręci, a nie co da mi górę pieniędzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="color: #181818; font-family: inherit;">To w jaki sposób postrzegam rzeczywistość, jak myślę, kogo na swojej drodze spotkałem, dyskusje, które stoczyłem, miejsca,
które zobaczyłem, szczęście którego doznałem. Nie oddałbym tego za żadne pieniądze.
Jeśli macie podobnie – przybijam piątkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 13.5pt; margin-bottom: 11.25pt; mso-outline-level: 1;">
<span style="color: #181818; font-family: inherit;">Dla tych, co
gonią tylko za pieniędzmi – życzę aby zerwali łańcuchy, które trzymają ich w
sidłach. Ja wiem, co jest dla mnie ważne. Nie pozwolę, aby sztucznie wykreowane
potrzeby przesłoniły mi prawdziwe szczęście. Ciąg dalszy antymaterialistycznego
wywodu nastąpi niebawem.</span></div>
Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-83480118401644068722014-09-19T18:40:00.001+02:002014-09-19T18:40:24.361+02:00Magister na urlopie!To jest nie do pomyślenia. Wiecie, że od ponad roku nie byłem na urlopie? Nie liczę tutaj poszerzonych o jeden dzień długich weekendów. Na urlopowym wyjeździe z prawdziwego zdarzenia byłem dokładnie rok temu. Moja podróżnicza dusza zwija się z bólu i kwiczy, gdy uświadamia sobie fakt jak bardzo praca wpływa na redukcję czasu wolnego i kastrację podróżniczych aspiracji. To straszne!<br /><br />Ostatnio nie wszystko poszło tak jak zakładałem. Przejście z dziennikarstwa do pijaru okazało się niewypałem. Nie żałuje jednak mojej decyzji, bo dzięki niej wiele się nauczyłem. Było to bardzo cenne doświadczenie. Także socjologiczne, zobaczyć jak pracuje się po jednej i drugiej stronie barykady. W rzeczywistości okazuje się, że praca w obu branżach to dość ciężka orka. Co ciekawe - zarówno jedna jak i druga strona uważa, że to ona ma gorzej. To bardzo zabawne ;)<br /><br />Z redakcji dziennika regionalnego odszedłem z powodu bardzo złych warunków finansowych, braku perspektyw na szybki awans oraz tego, że w większości przypadków nie mogłem pisać na tematy, które mnie rzeczywiście interesują. <br /><br />Praca w branży PR na samym początku jawiła się dla mnie jako owiana tajemnicą działalność, coś na kształt masonerii ;) Mimo wielu kreatywnych zadań, które należały do moich obowiązków, muszę jednak stwierdzić, że nie jest to coś, co chciałbym z uśmiechem robić przez całe życie. Dużo tam niepewności, stresu, w sumie porównywalnie jak w przypadku pracy gazecie. Jednak nieco inaczej. Najważniejsi są klienci ;) <br /><br />O branży napiszę chyba osobną notkę. W tej chwili ujmijmy to tak. To nie moja bajka. Po prostu wiem czego nie chcę w życiu robić. Jestem na tygodniowym urlopie. A po jego zakończeniu... nadal będę na urlopie, bezpłatnym, nazwijmy to w ten sposób ;)<br /><br />Ktoś pewnie sobie pomyśli, że ja za bardzo wybrzydzam. Może i tak. Jednak powiedziałbym, że szukam Pracy, która będzie mnie pochłaniała w pełni. Z czasem coraz bardziej uświadamiam sobie, że pieniądze nie są dla mnie aż tak ważne.<br />
<br />Teraz sobie nieco odpocznę. A co! Planuję poświecić się bardziej (w końcu!) tworzeniu tego bloga i pisaniu opowiadań. Skupię się też na copywritingu. Zlecenia co jakiś czas wpadają. A gdy zacznie brakować pieniędzy – może rozglądnę się bardziej za jakimś etatem albo pojadę zbierać truskawki lub winogrona za granicą. W zasadzie za etatem to już się rozglądam, żeby nie wyjść z wprawy ;)Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-91657260771129056852014-07-05T14:44:00.002+02:002014-07-05T14:44:58.286+02:00Wierność na rynku pracy a syndrom sztokholmskiWiele ostatnio myślałem na temat przywiązania, potrzeby stałości i poczucia bezpieczeństwa. Oczywiście głównie w kontekście rynku pracy. Myślałem, chociaż czasu na to nie było zbyt wiele. Z dnia na dzień zmieniłem środowisko pracy. Wiązało się to z ostrą spiną czasową. W zeszły poniedziałek byłem jeszcze dziennikarzem. We wtorek siedziałem już dość wygodnie po drugiej stronie barykady.<br /><br />Chociaż z ręką na sercu muszę stwierdzić, że ta metaforyczna granica nie jest aż tak wyrazista, jak wydaje się wielu ludziom. Będąc osobą, która lubi poznawać każda sytuację dogłębnie, wnikliwie i całościowo, musiałem zdecydować się jednak na ten ruch. W ten właśnie sposób zostałem pijarowcem :)<br />
<br />Dziennikarstwo to z pewnością nie jest praca dla normalnych ludzi, z czym nie kryją się nawet sami dziennikarze. Jest w tym zawodzie coś masochistycznego. Bardzo miło wspominać jednak będę ześwirowanie nerwową atmosferę, kiedy wydania zamykane były na styk, a kilkadziesiąt osób resztkami sił stukało palcami w klawiaturę, dopijając resztki kawy. Pisząc w gazecie wiele się nauczyłem. Polepszyłem warsztat pisarski, poznałem inspirujących ludzi, przeżyłem chwile euforii, ale także nerwów i grozy.<br /><br />Dziwnie było mi opuszczać siedzibę najczęściej cytowanego dziennika regionalnego w kraju. Pracowałem tam przecież cały rok. Powodem trudnego rozstania był głownie brak możliwości szybkiego rozwoju, a także diabelnie śmieszne warunki zatrudnienia. Zaczynałem się w redakcji ostatnio nieco dusić. Rutyna zaczynała mnie dobijać. Stwierdziłem, ze to dobry czas na zmiany. Stało się!<br /><br />Z pisaniem nie zamierzam kończyć. Będę przelewać myśli na papier, owijać je słowa i dostarczać przed ludzkie oczy na przeróżne sposoby. Na blogu, pisząc opowiadania czy relacje z podróży. Broni w tym temacie składać nie zamierzam. Wręcz przeciwnie. To jest dopiero początek. Potrzebuję się rozwijać, a praca w redakcji nie mogła mi tego na pewnym etapie zapewnić. Przynajmniej nie w ten sposób, o który mi chodziło.<br /><br />Mieszane uczucia, które miałem podczas ostatniego dnia w poznanej od każdej strony fabryce słów, skłoniły mnie do porównania jej do niecnego porywacza. Zauważcie, że jednocześnie chciałem odejść, by móc zaczerpnąć świeżego powietrza. Żal było mi jednak to zrobić, bo byłem do redakcji, a także zawodu dziennikarza, bardzo przywiązany. Czy nie był to syndrom sztokholmski? :)<br />
<br />Według ścisłej definicji jest to stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników. Polega on na odczuwaniu sympatii i solidarności z osobami przetrzymującymi. Zabawne, że takim porywaczem może okazać się nasz pracodawca. Będąc w takiej sytuacji pamiętajmy o tym, co było dobre. Odejdźmy jednak zdecydowanie, aby realizować siebie i swoje marzenia!<br />Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-6004521852311833382014-04-10T22:33:00.002+02:002014-04-10T22:41:26.453+02:00Swe słabości zamień w siłęZauważyłem, że wśród ludzi powszechny jest brak akceptacji własnego życia. Dziś chciałem nakłonić tych z Was, którzy reprezentują taki sposób myślenia, do jego natychmiastowego zanegowania. Aby tego dokonać posłużę się przykładami z życia osobistego.<br />
<br />
Według mnie, aby docenić wartość swojej obecnej egzystencji, nie trzeba jakiejś szczególnej wiary, religii czy skomplikowanych technik. Wystarczy stopniowo zacząć przekonywać się do swojej doskonałości. Brzmi groźnie? To dopiero początek.<br />
<br />
Każdy z nas jest unikalny, jedyny w swoim rodzaju. Różnimy się na wiele sposobów. Gustami muzycznymi, nawykami żywieniowymi czy sprawami światopoglądowymi. Łączy nas jednak jedno. Wszyscy chcemy być szczęśliwi.Często powtarzane sentencje o tym, że nikt nie jest idealny proponuję zapisać na kartce, polać benzyną, a następnie puścić z dymem na wietrze. Nie porównujmy się do wyobrażonych ideałów. Sami nimi jesteśmy, realnie!<br />
<br />
A co jeśli jednak nie podoba mi się moje życie? Zastanów się może najpierw, dlaczego tak jest. Dzieje się tak z powodu Twoich pragnień, które ciężko ci zrealizować. Część z nich może być wynikiem skutecznych kampanii reklamowych, inne są biologicznym czy społecznym uwarunkowaniem.<br />
<br />
Gdy zakładałem tego bloga byłem dość zadowolony ze swego życia. Nie odpowiadała mi jedynie jego finansowa i zawodowa sfera. Ciężko jest skakać z radości z powodu półrocznego bezrobocia. Przyjmijmy, że porównywałem się wtedy z innymi, czułem wstyd i zażenowanie ze swojej sytuacji na rynku pracy. Uważałem się w pewnym momencie nawet za nieudacznika. Moją siłą było jednak to, że potrafiłem uczynić z tego niesamowity atut. Opisywać swoje porażki? W społeczeństwie, które coraz bardziej jest nastawione na sukces? Na pierwszy rzut oka wydaje się to absurdem. W rzeczywistości jest zupełnie na odwrót.<br />
<br />
W ciągu tygodnia od rozpoczęcia Magistra i opisów egzystencji bezrobotnego, z nieba spadła mi ciekawa propozycja. Skorzystałem z oferty zdobywania doświadczenia, a następnie pracy w redakcji. Dzięki pozytywnym opiniom na temat bloga odzyskałem wiarę w siebie. Poczułem, że jednak da się w tym kraju coś osiągnąć. Oczywiście własnym działaniem, bez pomocy instytucji wspierających. Nad czym niestety nadal lekko ubolewam.<br />
<br />
Z każdej sytuacji, wyglądającej pozornie na dramatyczną, da się wyjść obronną ręką. Wróć. Zwycięska ręką! Przestańmy myśleć o swoim życiu w kategoriach niewystarczalności, nieadekwatności, braku i słabości. Pozorne niedoskonałości stanowią o naszej sile i nas charakteryzują, tworzą indywidualne, unikalne doświadczenia, z których możemy czerpać na co dzień. Kształtują one niespotykanie fascynującą biografię. <br />
<br />
Jestem dumny z faktu, że byłem bezrobotnym. Szalenie cieszę się, że tego doświadczyłem i mogę prowadzić bloga o tej tematyce. Skończmy ze skromnością i nieustannym porównywaniem się do wyobrażonych ideałów. Uświadommy sobie jedną zasadniczą sprawę. Jesteśmy doskonali!Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-3543382649489751522014-03-28T00:02:00.001+01:002014-03-28T00:12:42.754+01:00Absolwenci w Polsce to jednak mają dobrzePo niedawnym spotkaniu z Ralfem Ruckusem, autorem książki “Niewolnicy Apple'a. Wyzysk i opór w chińskich fabrykach Foxconna”, byłem bardzo zamyślony i rozkojarzony. Z tego powodu zgubiłem nawet po raz pierwszy w życiu kartę płatniczą. Na szczęście na moim absolwenckim koncie znajdowały się grosze :)<br />
<br />
Uczciwy znalazca nie wykorzystał tych zarobionych w ciężkich bojach środków. Teraz nadal mogę cieszyć się moim plastikiem. Ba, powiem więcej. Jakbym chciał, i odłożył na ten cel odpowiednią ilość pieniędzy, mógłbym nawet sobie przy pomocy mojego niebieskiego karteluszka kupić iPhone’a albo inny produkt firmy Apple.<br />
<br />
Jakoś nigdy jednak nie miałem takiej potrzeby. Serio. Wręcz śmiać mi się chciało, gdy obserwowałem kolejki po następne generacje tego bardzo dobrze wypromowanego produktu. Sprawny marketing od dawien dawna robił na mnie wrażenie. Byłem jednak dość świadomy jego istnienia i wpływu na postrzeganie produktów na rynku.<br />
<br />
Niestety przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy jak ponura historia kryje się za procesem produkcji urządzeń marki Apple. Wcale nie odmawiam sporej dawki geniuszu i wizjonerstwa popkulturowej ikonie, którą niewątpliwie stał się Steve Jobs. Rażą mnie jednak pewne fakty. Zdziwiony jestem również obłudą świata zachodniego.<br />
<br />
W chińskich fabrykach, gdzie produkuje się słynne jabłuszkowe produkty dochodzi nagminnie do łamania praw pracowniczych i prób samobójczych. Związki zawodowe są tam fikcją, kontrolowaną przez rządowych oficjeli. Ja się w takiej sytuacji pytam grzecznie. W jakim świecie żyjemy?<br />
<br />
My to jednak w Polsce mamy dobrze. Absolwenci szukający bezskutecznie wsparcia przecież rzadko popełniają samobójstwa. Nie muszą pracować także w fabrykach Foxconna.<br />
<br />
Ich głównymi problemami nie są wcale dylematy etyczne, dotyczące zakupu produktów Apple. Wielu z nich na takie rzeczy po prostu nie stać. Robić karierę, licząc na uśmiech losu? Zatrudnić się na etat, gwarantujący 1600 netto i brak możliwości awansu przez najbliższe lata? A może wyjechać za granicę? To nasze prawdziwe absolwenckie dylematy.<br />
<br />
„Hej, hej, hej, inni mają jeszcze gorzej”. W Foxconnie na pewno :)Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-27713906337724507172014-01-13T22:28:00.000+01:002014-01-15T17:35:12.072+01:00Internet nie znosi lamerstwaO świecie wirtualnym można mówić różnie. Niektórzy powiedzą, że jest pełen małowartościowych treści, nieistotnych informacji czy jałowych dyskusji. Trudno się z tym nie zgodzić. Jest tak w pewnym stopniu. W jakim? Zależy to od indywidualnego podejścia.<br />
<br />
Internet ma także i swoje pozytywy. Dzięki niemu mamy dostęp do najnowszych informacji. Możemy się także komunikować z innymi w sposób błyskawiczny.<br />
<br />
Jednak najważniejszym pozytywem sieci jest według mnie szybka weryfikacja profesjonalizmu lub jego braku. Internet po prostu nie znosi lamerstwa.<br />
<br />
Nawiązuję tutaj do hitu ostatnich dni. Rok 2014 nie zaczął się dla pewnej agencji internetowej najkorzystniej. Social Lama zamieściła <a href="http://www.wykop.pl/link/1802016/jak-wygladaja-praktyki-w-social-media/" target="_blank">ogłoszenie</a>, które bardzo nie spodobało się szerokiemu gronu odbiorców.<br />
<br />
Okazało się, że firma ta poszukuje osób, które „chcą i mogą ciężko harować” przez 6 miesięcy za darmo. Nie pomogły dalsze tłumaczenia, że to była tylko pewna konwencja i że inni też oferują bezpłatne praktyki. <br />
<br />
Rozumiem fakt, ze ogłoszenie było napisane w pewnej konwencji. Pytanie tylko, jaki miał być cel jej zastosowania. Agencja zajmuje się kreowaniem wizerunku nie potrafi poradzić sobie na własnym podwórku. Trochę to przykre i szokujące.<br />
<br />
Przez chwilę pomyślałem sobie, że może jest to jednak jakiś nowatorski plan na szersze zaistnienie w sieci i pozyskanie nowych klientów. Jednak wpisanie nazwy firmy w wyszukiwarce internetowej i przegląd pierwszej strony wyników rozwiewa jednak najmniejsze wątpliwości. Zrobili sobie tym działaniem niezła reklamę. W ruch poszedł wykop. Przypadek opisało wiele osób, między innymi Monika Czaplicka, zajmująca się kryzysami w social media. Polecam przeczytać <a href="http://czaplicka.eu/kryzys/social-lama/" target="_blank">artykuł</a>.<br />
<br />
Dalsze wyjaśnienia coraz bardziej pogrążały tylko sytuację firmy. Zły czas, zła konwencja, zbyt wiele buty, za mało pokory i profesjonalizmu. Argument, że inni też oferują bezpłatne praktyki, jest dla mnie mało przekonywujący. Bo tak, jak inni Internauci i inni Polacy, mam dość takiej patologii, która jest na granicy prawa lub je przekracza. <br />
<br />
A teraz lingwistyczne wyjaśnienie dla niezorientowanych. Słówko ‘lama’ posiada kilka znaczeń. Lama to między innymi:<br />
1) takie zwierzątko, udomowiony ssak parzystokopytny z rodziny wielbłądowatych,<br />
2) duchowy nauczyciel w buddyzmie tybetańskim,<br />
3) osoba, która jest mało profesjonalna w swoich działaniach, pseudofachowiec, nieudacznik.<br />
<br />
Lama to także rodzaj tkaniny, a także płytka ze szlachetnego metalu. Celowo jednak przedstawiłem tylko te 3 znaczenia słowa, które odnoszą się do istot posiadających jakąś świadomość :)<br />
<br />
Przyjrzałem się przez ostatni czas dokładnie agencji Social Lama. Jej strona internetowa, jak i <a href="https://www.facebook.com/agencjasociallama?fref=ts" target="_blank">fejsbukowy fanpejdż</a>, nawiązują do powyższych trzech znaczeń. <br />
<br />
Droga Social Lamo. Nie jesteś tym miłym zwierzątkiem. Nie zachowujesz się także jak duchowy nauczyciel, bo oferta sześciomiesięcznych bezpłatnych praktyk jest bardzo daleko od jakichkolwiek etycznych wzorów zachowań.<br />
<br />
Podpadasz niestety pod trzecią kategorię... Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-84898109548161013902013-12-25T18:19:00.003+01:002013-12-25T18:46:16.850+01:00Wspieram to!Polecam zapoznać się ze stroną internetową pewnej kampanii społecznej. Przesłanie projektu pod nazwą <a href="http://nierobietegozadarmo.pl/" target="_blank"> „Nie robię tego za darmo” </a>wydaje się być jasne, rozsądne i bardzo na czasie.<br />
<br />
To pierwsza w Polsce kampania społeczna z zakresu etyki biznesu, zorientowana na osoby wchodzące na rynek pracy. Głównym jej celem jest zwrócenie uwagi na powszechność bezpłatnych staży i praktyk. Przesłanie trafić ma zarówno studentów, absolwentów, przedsiębiorców, jak i legislatywy.<br />
<br />
Problem niewolnictwa XXI, bo tak określany jest ten proceder, w którym uczestniczyć muszą w dzisiejszych czasach ludzie młodzi, dotyczy nie tylko naszego kraju. <br />
<br />
Jak wynika z tegorocznych badań Eurobarometru, blisko 60 proc. stażystów w krajach Unii Europejskiej nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia za swoją pracę.<br />
<br />
Więcej zagadkowych danych. Firma Proto opublikowała <a href="http://www.proto.pl/informacje/PR/Images/infogr180913" target="_blank">informację</a>, że od kwietnia do sierpnia tego roku na swoim portalu zamieściła 226 ogłoszeń dla praktykantów i stażystów. Po dokładnej analizie okazało się, że tylko 24 proc. z ofert wiązało się z otrzymywaniem jakiegokolowiek wynagrodzenia.<br />
<br />
Czas najwyższy skończyć z tą patologią. Poniżej zamieszczam krótki kurs dla pracodawców. Dlaczego warto odpowiednio wynagradzać swojego pracownika?<br />
1) To działa w dwie strony. Jeśli ktoś czuje, że jego wysiłek jest doceniany – pracuje lepiej. Jeśli jednak subiektywnie odczuwa, że powinno to wyglądać inaczej, rozgląda się na boki i nie daje z siebie 100 procent. Proste!<br />
2) Myślę, że ciężko zbudować jest firmie przewagę konkurencyjną w dłuższej perspektywie, jeśli nie stara się ona stworzyć stabilnego zespołu specjalistów, odpowiednio ich wynagradzając i doceniając od początku.<br />
3) Etyczny biznes po prostu się opłaca. Pracownicy i stażyści to jedni z odbiorców produktu danej firmy. Jeśli według ich subiektywnego odczucia przedsiębiorstwo nie działa w sposób godny – nie polecą go znajomym i nie napiszą pozytywnej opinii w sieci. Gorsza sprawa, jeśli internet zacznie pulsować od negatywnych wzmianek odnośnie praktyk tej firmy. Można wtedy prowadzić monitoring marki na szeroką skalę, zatrudnić specjalistów od PR i marketingu. Nic jednak nie zastąpi dobrych praktyk. Kto tego nie zrozumie – prędzej czy później zniknie z gry rynkowej.<br />
<br />
To był apel do pracodawców. Myślę jednak, że spora część studentów i absolwentów powinna także zmienić swoje myślenie. Nie powinno się pracować za darmo. Odrzućmy schematy narzucone nam przez chory system. Liczę, że kampania „Nie robię tego za darmo” przyniesie pozytywne efekty.<br />
<br />
Pozostaje optymizm, a przede wszystkim działanie... i dobre praktyki. Hej!Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-35327794302266925092013-12-17T00:11:00.000+01:002013-12-17T00:11:42.231+01:00Doceń swoją pracę!Dokładnie tak. Swoją pracę powinno się doceniać. Nie tylko dla zachowania zdrowia psychicznego i pozytywnej samooceny. Jeżeli akceptujemy nasze życie, w tym także sposób w jaki zarobkujemy, jeśli czerpiemy z tego ekstatyczną wręcz przyjemność – żyjemy i wykonujemy powierzone nam zadania lepiej. Dzieje się to z korzyścią dla nas i dla naszego pracodawcy.<br /><br />Czy kogoś to dziwi, że Magister wypowiada takie słowa? <br /><br />Ja na przykład jestem bardzo zadowolony z mojej pracy. Dla przypomnienia – aktualnie zarobkuję jako dziennikarz – na podstawie umowy o dzieło. <br /><br />Dlaczego doceniam moją pracę?<br />1) Nie mogę się w niej nudzić. Często nie wiem, czy wrócę do domu o 16 czy kilka godziny później. Jest ten dreszczyk emocji :)<br />
2) Piszę na przeróżne tematy. Można powiedzieć, że poszerzam swoją wiedzę ogólną i stymuluję mózg w niespotykany sposób.<br />3) Stale polepszam warsztat pisarski i dziennikarski, co powinno mnie cieszyć. Tak jest. Doceniam to!<br />4) Mam kontakt z wieloma różnymi ludźmi. Jednego dnia ściskam dłoń prezesa firmy deweloperskiej. Innym razem przeprowadzam wywiad z kowalem. Czasem jem karpia, czasem kaczkę po tonkińsku. Mam kontakt z wielkim biznesem, sektorem prywatnym i państwowym. Spotykam się z przeróżnymi osobami. Lubię to!<br />5) Podpunktów tych mogłoby być o wiele więcej. W każdej pracy można dostrzec wiele pozytywów. Polecam je znaleźć!<br /><br />Jest jednak i druga strona medalu. Ja doceniam moją pracę podwójnie! Co to znaczy? Już tłumaczę...<br /><br />Na co dzień staram się czerpać z wykonywanej pracy jak największą przyjemność oraz zdobywać dzięki niej cenne doświadczenie. Jednakże zauważyłem ostatnio jej dodatkowy aspekt motywacyjny. Stało się to, kiedy na moje konto wpłynęła ostatnia wypłata. Zmusiło mnie to do przerobienia mojego Curriculum Vitae i panicznego wręcz rozsyłania go.<br /><br />Doceniam zatem także i ten oto aspekt motywacyjny. Żeby była jasność – ja wielkich pretensji do pracodawcy o to, że jestem marnie wynagradzany, nie mam!<br /><br />Wiele podmiotów działa w oparciu o rachunek ekonomiczny. Szanuję oczywiście bardziej te z nich, które nie patrzą tylko w kategoriach czystej racjonalności krótkoterminowej. Ale to taki szczegół. Pretensje – jeśli mam – są skierowane bardziej w kierunku bezosobowego systemu, na którego zmianę chciałbym jednak wpłynąć.<br /><br />Powtórzę na koniec jeszcze raz. Ja doceniam swoją pracę podwójnie.<br />
1) Mam na uwadze możliwości, jakie daje mi moja aktualna profesja i stanowisko. <br />
2) Ale doceniam także własny wkład i chcę, abym był wynagradzany w odpowiedni sposób.<br /><br />Apeluję do Was. Doceniajcie swoją pracę podwójnie – w obu znaczeniach :)<br />Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-46210982026363910012013-12-10T22:47:00.001+01:002013-12-10T23:11:00.936+01:00Refleksje MagistraTo już grudzień? A tu nadal wpisu nie ma? Skandal. Obiecuję poprawę :) Nie chcę abyście pomyśleli, że ten projekt został porzucony. O nie! Wsparcie instytucjonalne Absolwentów to zbyt ważna sprawa, abym przestał się nią zajmować. Wpisy będą się pojawiać mniej więcej raz w tygodniu, tym razem na serio :)<br />
<br />
Teraz wróćmy z przyszłości do teraźniejszości – aby opisać niedaleką przeszłość, czyli seminarium w Muzeum Współczesnym Wrocław z dnia 25 października, na którym miałem wystąpienie.<br />
<br />
Intuicja mnie nie zawiodła i jestem niezmiernie zadowolony z tego, że mogłem w tym wydarzeniu uczestniczyć. Miejsce seminarium zdecydowanie sprzyjało interdyscyplinarności. Charakter Beautiful Tube wpływał na możliwość nieskrępowanej dyskusji.<br />
<br />
Wystąpienia podzielić można na te bardziej teoretyczne, jak i praktyczne, związane z analizą wyników badań. Pojawiły się oczywiście odniesienia do podziału na “homo faber” i “animal laborens”. Jak nietrudno się domyślić, pierwszy z nich odnosi się bardziej do elementów twórczych związanych z pracą, drugi do bezrefleksyjnego charakteru zarobkowania. Zastanawiam się jak odnieść powyższy podział do zaproponowanego przez mnie – na pracę i Pracę. Oto jest i <a href="http://magisterszukapracy.blogspot.com/2013/07/w-polsce-praca-jest-dla-kazdego.html" target="_blank">link</a> do jakże obrazoburczego i burzącego krew w żyłach wpisu, gdzie owa dystynkcja została przedstawiona :) Myślę, że Absolwenci woleliby jednak pracować jako “homo faber”. Niestety często nie mają ku temu okazji...<br />
<br />
Z ciekawszych efektów projektów badawczych, przedstawionych na wydarzeniu były dla mnie na pewno wyniki badan na temat środowiska pisarzy w Polsce. Jak wiadomo, zawód artysty często bywa trudny pod względem materialnym. Kreatywność korygowana i temperowana jest przez rynek i racjonalność ekonomiczną. Przykre, ale prawdziwe.<br />
<br />
W zasadzie można powiedzieć, że niepewność zatrudnienia jest w dzisiejszych czasach wszechobecna. Co więcej – niepewność owa i brak należytego wynagrodzenia jest często wybieraną i akceptowaną formą w pewnych dziedzinach życia społecznego. Na seminarium wstępne wyniki badań pracy i wolontariatu przy festiwalach kulturalnych zaprezentowali członkowie <a href="http://siwk.pl/" target="_blank">Instytutu Wolnej Kultury</a>. Autorzy badania wskazują, iż główną siłą mobilizującą ludzi do nisko płatnej pracy w sektorze kultury jest entuzjazm. Jest on oczywiście przez pracodawców gloryfikowany. Stąd też “zadaniem rekrutacji do pracy i wolontariatu jest wyłowić i awansować entuzjastów”.<br />
<br />
Wydaje mi się, iż podobną zależność można zauważyć w przypadku aktywności młodych ludzi u progu kariery w naszym kraju. W większości zgadzają się na niestabilność zatrudnienia oraz podejmowanie działań wolontaryjnych w celu wypracowania pozycji konkurencyjnej wobec innych. Utożsamiają to często z samorealizacją i rozwijaniem zainteresowań.<br />
<br />
Czy musi być to jedyna droga? O tym w kolejnych wpisach.Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-89413708481238872802013-10-24T21:40:00.001+02:002013-10-24T21:42:24.114+02:00Jest konkretnieCo tam słychać u Magistra? Już opowiadam. W natłoku codziennych obowiązków, poświęcę kilkadziesiąt minut, aby poinformować Was o kilku interesujących sprawach. Jestem właśnie po ciężkim, ale i owocnym dniu w pracy. Proszę zatem o wyrozumiałość :)<br />
<br />
Miałem jakiś czas temu plan uczestniczyć w <a href="http://absolwentnarynku.uni.wroc.pl/" target="_blank">konferencji</a> „Absolwent na rynku pracy”, organizowanej przez Instytut Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jej nazwa ściśle związana była z tematyką mojego bloga. Niestety nie udało mi się wtedy pogodzić z tym wydarzeniem moich innych obowiązków. Był wtorek, godziny poranne. Zgadnijcie, gdzie wtedy mógł być Magister :)<br />
<br />
Niemniej jednak zamierzam zapoznać się niedługo szczegółowo z tematami tam poruszanymi. Martwi mnie jedynie fakt, że na stronie głównej konferencji obrazek przedstawia uśmiechniętą osobę. Ja bardzo lubię optymizm, ale zahaczający choć trochę o realizm. Być może przebieg konferencji miał wielki wiązek z rzeczywistością. Temu nie przeczę, chociaż muszę to sprawdzić dla pewności. Grafika ta sugeruje jednak, że sytuacja Absolwentów w Polsce jest wyśmienita. Miło, gdyby tak było, ale tak wcale nie jest.<br />
<br />
Nic straconego. Ba. Chciałem poinformować Was, że jutro wybieram się na inne wydarzenie, w którym wezmę czynny udział. Interdyscyplinarne <a href="http://www.pts.wroclaw.pl/seminarium-nadmiar-pracy-brak-pracy-prekaryzacja-pracy" target="_blank">seminarium</a> pod tytułem “Nadmiar pracy, brak pracy, prekaryzacja pracy. Społeczne konsekwencje przemian zatrudnienia w XXI wieku” odbędzie się w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu. Jego organizatorem jest między innymi Instytut Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zachęcam do zapoznania się ze szczegółowym <a href="http://www.pts.wroclaw.pl/sites/default/files/program_seminarium_MWW_lista%20abstrakt%C3%B3w_061013_0.pdf" target="_blank">programem</a> tego seminarium. Zainteresowanych tematyką osób, które chcą wysłuchać mojego wystąpienia, serdecznie zapraszam. Relacja z wydarzenia z pewnością pojawi się na blogu :)<br />
<br />
Mógłbym jeszcze napisać w tej chwili o dwóch innych ciekawych sprawach. Korci mnie niezmiernie, aby to zrobić, ale powstrzymam się. Będę stopniował napięcie. Wybaczcie. Idę zjeść „obiad”. W końcu pracujący człowiek musi coś jeść :)Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-66383102136034559272013-10-03T23:13:00.000+02:002013-10-03T23:13:05.364+02:00Podróże kształcąPodczas moich niedawnych wojaży autostopowych po Europie odkryłem bardzo interesujące zjawisko społeczne. Przemierzając Niemcy w drodze na Zachód zauważyłem, że większość z podwożących mnie osób stanowili Polacy, którzy jechali do pracy za granicą.<br />
<br />
W zasadzie można powiedzieć, że to był totalny przypadek. Pierwsi kierowcy zmierzali w kierunku Holandii, aby tam zajmować się sprzątaniem domków jednorodzinnych. Mój następny szofer jechał do Belgii. Miła rodzina o polskich korzeniach zdążała natomiast w stronę Irlandii, ku chwale ojczyzny.<br />
<br />
Były to jednak następujące po sobie zdarzenia. Okazuje się, że kibice piłkarscy sprzątający za granicą domy mają z takiej pracy tyle pieniędzy, że mogą często przemierzać Europę wzdłuż i wszerz. Są w stanie jeździć na mecze wyjazdowe Legii Warszawa i jeszcze regularnie odwiedzać dom rodzinny w Polsce.<br />
<br />
Jaki jest zatem sens pracy zarobkowej w naszym kraju? Po co robić tutaj karierę? Jeśli na wymarzoną Pracę trzeba sobie zasłużyć, dokonując słusznych wyborów, które wiążą się z wieloma latami poświęceń w życiu osobistym i towarzyskim. Trzeba na dodatek posiadać wiele szczęścia i samozaparcia. Do wszystkiego trzeba dojść samemu. Bo sensownego wsparcia w tym zakresie na około brak.<br />
<br />
Tak przecież nie może być. Zabieram się za reformę tego kraju. Powinniśmy być solą tej ziemi :)<br />
<br />
Bardziej na poważnie – ostatnio wiele myślę na temat mojej przyszłości – zawodowej i osobistej. Jestem bardzo zadowolony z tego, w jakim punkcie w życiu teraz jestem. Wiele osób mogłoby mi nawet pozazdrościć mojej sytuacji. Mam perspektywy na rozwój i karierę w Polsce. Zatem dlaczego rozważam wyjazd zarobkowy za granicę?<br />
<br />
Było to pytanie retoryczne. Rozważam, bo stoi za tym konkretna logika ekonomiczna. Nie zawsze jednak musi tak tu być. Można to zmienić.<br />
<br />
Póki w naszym kraju nie będzie sensownego programu wspierającego karierę zawodową młodych ludzi, póty podwozić polskich autostopowiczów będą Polacy jadący za chlebem na Zachód :)Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-81640004692406999612013-09-17T22:39:00.001+02:002013-09-18T21:02:21.788+02:00Lekki rebrandingHistorii ciąg dalszy. Dyskusja, która rozpoczęła się po ostatnich wydarzeniach oraz przemyślenia własne skłoniły mnie do przeprowadzenia lekkiego rebrandingu Magistra :)<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Sama nazwa bloga pozostaje ta sama. Uważam, że przyciąga uwagę. Być może lekki zamęt i niespójny komunikat był nawet wskazany w początkowej fazie kształtowania się tego projektu. Chaos komunikacyjny powodował żywiołową dyskusję. Czas jednak ujednolicić przekaz.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zabawne było to, iż od początku istnienia bloga znajomi, którzy znali mój pomysł od podszewki, zupełnie inaczej postrzegali jego sens od ludzi napotykających się na niego w czeluściach internetu. Była to dla mnie ciekawa obserwacja socjologiczna :) Sposób, w jaki poszczególne osoby dowiadywały się o istnieniu Magistra diametralnie różnicował spontaniczne opinie na jego temat.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Początkowo myślałem, że osoby interpretujące ten projekt jako stricte jednostkowy zerknęły w pośpiechu tylko na nazwę bloga. W kilku przypadkach na pewno tak było. Jednakże czułem, że coś jest na rzeczy, że trzeba coś zmienić, stworzyć myśl przewodnią.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Narodziła się ona podczas zgłaszania Magistra do konkursu Blog Day, organizowanego we Wrocławiu już po raz trzeci. Aby przekonać jury do tego, iż Magister jest blogiem specjalistycznym stworzyłem opis dotyczący wsparcia instytucjonalnego Absolwentów w Polsce. Konkursu nie wygrałem, ale zostałem jego oficjalnym uczestnikiem. Wow. Magister może to sobie wpisać do Curriculum Vitae :)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Myśl przewodnia jednak pozostała.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dzisiaj zmienionych zostało kilka rzeczy, które pozwolą ujednolicić komunikat i spowodują ogólną szczęśliwość, dobrobyt i pokój na świecie - podtytuł bloga na stronie głównej, sekcja description w kodzie źródłowym oraz opis na fejsie :)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zmiany mają charakter roboczy. Oceńcie je sami.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
A teraz niespodzianka!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Na początku października zostanie przeprowadzony mini fokus dotyczący postrzegania marki Magistra. Ilość miejsc ograniczona. Wolnych slotów jest tylko sześć. Na reakcję czekam w komentarzach. Decyduje kolejność zgłoszeń.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Osoby, które uczestniczyły w moich badaniach fokusowych do pracy magisterskiej wiedzą że jest to nie lada gratka :) Warto wziąć w takim badaniu udział. W ogóle to, nieskromnie powiem, że warto mnie znać, a przede wszystkim warto zatrudnić mnie na umowę o pracę :)</div>
Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-63914763523618704402013-09-16T23:03:00.000+02:002013-09-17T20:43:13.603+02:00Gwoli jasnościPoczułem się ostatnio wywołany do tablicy. Stało się to po wzmiance na temat mojego bloga, która została dokonana przez Dominikę Łobodzińską z konsulti.pl – firmy zajmującej się doradztwem.<br />
<br />
We <a href="http://konsulti.pl/bloger-szuka-pracy/" target="_blank">wpisie</a> analizującym w jaki sposób blogerzy szukają pracy, przykład mojego projektu został wybrany w celu pokazania „jak można nie wykorzystać potencjału jaki dają nam media społecznościowe i internet”.<br />
<br />
Nie mam szczególnie wielkich pretensji o to sformułowanie, ale zacząłem się po jego przeczytaniu zastanawiać czy moja inicjatywa, która nie była w zamierzeniu tworem stricte indywidualnym, ma w takiej rzeczywistości jakikolwiek sens.<br />
<br />
Jak słusznie zauważyła autorka wpisu – nie podałem swojego wykształcenia, doświadczenia oraz tego, czym chciałbym się zajmować czy adresu kontaktowego.<br />
<br />
Nie podałem tych danych, bo znalezienie przeze mnie pracy nie było głównym celem. Jeśliby było – podałbym. Proste. Być może cel bloga jest trudny do zidentyfikowania, może komunikat jest nie do końca jasny, ale w kilku postach oraz komentarzach wspomniałem o tym w sposób dość wyraźny. Po prawej stronie znajduje się także szczegółowe info, które wydaje się być w tej chwili myślą przewodnią projektu.<br />
<br />
Blog został stworzony w celu wywołania dyskusji nad zmianą wszelkich niefunkcjonalnych rozwiązań w zakresie wsparcia instytucjonalnego Absolwentów w Polsce. Pół żartem, pół serio :)<br />
<br />
To nie pierwszy raz, kiedy ludzie piszą, że powinienem przeprowadzić akcję typu Google Please Hire Me albo przestać narzekać i zacząć pracować fizycznie :)<br />
<br />
Chciałbym przy pomocy tego bloga uzmysłowić większej ilości ludzi tragizm sytuacji Absolwentów w Polsce oraz doprowadzić do zmiany tego stanu rzeczy. Aby przyszłe pokolenia nie musiały żyć w absurdzie bezużytecznych przepisów, aby mogły liczyć na rzeczowe wsparcie instytucji pomagających w karierze zawodowej, aby ludzie mogli liczyć na coś więcej niż tylko na siebie. <br />
<br />
Teraz kilka słów o mnie.<br />
<br />
Mam na imię Kamil. Jestem magistrem socjologii oraz technikiem informatykiem. Aktualnie pracuję jako dziennikarz prasowy, z czego jestem dość zadowolony, bo praca ta ma zadatki na Pracę, rozwija mnie i jest zgodna z moimi zainteresowaniami. Problem w tym ,że jestem „zatrudniony” na podstawie umowy o dzieło.<br />
<br />
Nie posiadam przesadnie wielkiego doświadczenia zawodowego. W przeszłości pracowałem głównie jako ankieter. Założenie tego bloga miało mi pomóc w polepszeniu umiejętności pisarskich, bo pisanie to także moje hobby, z którym wiążę swoją przyszłość. Ukrytym celem tego była także praktyczna nauka zagadnień związanych z marketingiem internetowym.<br />
<br />
Prócz dziennikarstwa oraz e-marketingu interesuje mnie copywriting oraz badania społeczne i rynkowe. W tych dziedzinach posiadam dość sporą wiedzę. Jeśli ktoś po przeczytaniu tego opisu zainteresowany jest formą współpracy, najlepiej związaną z przyzwoitym wynagrodzeniem oraz ubezpieczeniem zdrowotnym – proszę o kontakt na poniższy adres mailowy.<br />
<br />
magisterszukapracy2013@gmail.comMagister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-72192020749723490132013-08-26T22:21:00.001+02:002013-10-03T23:13:59.811+02:00Regulamin MPKJa od jakiegoś czasu prawie w ogóle nie oglądam kabaretów ani śmiesznych filmików. Codzienną dawkę humoru zapewniają mi przepisy dotyczące osób bezrobotnych w Polsce. Normalnie, prawie spadam z krzesła czytając te akty normatywne :)<br />
<br />
Jednym z bardziej zabawnych zapisów jest poniższy podpunkt w <a href="http://www.mpk.wroc.pl/documents/20120501_uchwala_bilety.pdf" target="_blank">regulaminie</a> Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu:<br />
<br />
„Uprawnienie do korzystania z bezpłatnych przejazdów w dni powszednie od poniedziałku do piątku na liniach normalnych w granicach Wrocławia, raz w roku w ciągu 90 kolejnych dni, jeżeli przejazd związany jest z odbywanym szkoleniem, przysługuje zamieszkałym we Wrocławiu osobom bezrobotnym, zarejestrowanym przez okres nie krótszy niż 6 miesięcy w Powiatowym Urzędzie Pracy, bez prawa do zasiłku, aktywnie poszukującym pracy oraz zaliczonym do jednej z niżej wymienionych grup:<br />
1)<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>bezrobotnym kierowanym do pracodawców zgodnie z napływem ofert;<br />
2)<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>bezrobotnym długotrwale – powyżej 24 miesięcy, będącym beneficjentami projektów finansowanych z Europejskiego Funduszu Społecznego;<br />
3)<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>kierowanym na szkolenia – w pierwszym miesiącu trwania szkolenia;<br />
4)<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>kierowanym na zajęcia aktywizujące w klubach pracy;<br />
5)<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>uczestniczącym w zajęciach w Centrum Integracji Społecznej”.<br />
<br />
Autorom tego przepisu gratuluję umiejętności tworzenia zdań wielokrotnie złożonych i poczucia humoru.<br />
<br />
Po jego kilkukrotnym przeczytaniu maiłem silne przekonanie graniczące z pewnością, że prawa do bezpłatnych przejazdów nie można udowodnić w przesadnie łatwy sposób. Zacząłem więc węszyć i googlować.<br />
<br />
Na szczęście po wpisaniu w wyszukiwarce kilku kluczowych słów znalazłem solidny <a href="http://weblog.infopraca.pl/2013/03/tanie-bilety-dla-bezrobotnych/" target="_blank">artykuł</a> z wytłumaczeniem, które można uznać za wiarygodne. Ktoś to sprawdził, bo tego bełkotliwego zapisu nie da się normalnie zrozumieć bez dodatkowych wyjaśnień.<br />
<br />
„We Wrocławiu osoba bezrobotna, zarejestrowana przynajmniej od pół roku w PUP i bez prawa do zasiłku może dostać kartę osoby aktywnie poszukującej pracy. Jest ona ważna przez 90 dni i uprawnia do bezpłatnych przejazdów w obrębie Wrocławia. Bezrobotny, który chce z takiej karty skorzystać musi jednak rzeczywiście szukać pracy – przynajmniej raz w tygodniu odwiedzać PUP i zgłaszać się na proponowane oferty pracy. Z karty można skorzystać raz do roku”.<br />
<br />
Później znalazłem też poradnik na tej <a href="http://www.pup-wroclaw.pl/artykul/428,czy-urzad-pracy-daje-bilety-na-przejazd-komunikacja-miejska.html" target="_blank">PUPowej</a> stronie. Zwracam honor :)<br />
<br />
Jakież to ułatwienie. W Urzędzie Pracy byłem zarejestrowany niecałe siedem miesięcy i nie miałem prawa do zasiłku. Czy aby na pewno przez pierwsze pół roku nie potrzebne były mi darmowe przejazdy? A może założenie jest takie, że przez sześć miesięcy bezrobotny nie jeździ na żadne rozmowy kwalifikacyjne i leży plackiem w domu?<br />
<br />
Ja nie wiem czy ludzie nie posiadający pracy powinni mieć darmowe przejazdy. Wiem jedno. Ktoś tu pojechał po bandzie z tym przepisem. Mam jednak wrażenie, że bezrobotni kwestię bezpłatnych przejazdów rozwiązują w takiej sytuacji w bardziej naturalny sposób...Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-16178245510162606952013-08-10T16:46:00.000+02:002013-08-10T16:46:45.364+02:00Aha, to Pan coś szukałLudzie pracujący w Urzędach Pracy to niejednokrotnie osoby o dobrym sercu, starający się pomóc innym w karierze zawodowej, niekiedy nawet miłe w rozmowie :)<br />
<br />
Problem jest taki, że nie można dokonać w ten sposób czegoś fenomenalnego, kiedy funkcjonuje się ramach tak chorego i skostniałego systemu. Ja temu urzędowi dałem kilka szans, żeby przekonał mnie o zasadności swojego istnienia w takiej formie, ale on tej próbie nie podołał niestety.<br />
<br />
Pozytywne wrażenie zrobiło na mniej jedynie grupowe spotkanie z doradcą zawodowym. Przeprowadzone zostało w sposób profesjonalny. Dowiedziałem się – gdzie, co i jak załatwić w tej machinie. Udzielono nam także wstępnych informacji na temat możliwości odbycia płatnego stażu, pośrednictwa pracy oraz zasadności przestrzegania terminów obligatoryjnych.<br />
<br />
Po tym „szkoleniu” byłem podbudowany i naładowany pozytywną energią. Pomyślałem sobie, że podatki w tym kraju nie są jednak marnowane. Czekałem na spotkanie z pośrednikiem pracy – skoro grupowe spotkanie mi pomogło, to indywidualne wniesie w karierę zawodową jeszcze więcej.<br />
<br />
Przy pierwszym spotkaniu z pośredniczką pracy okazało się, że nie ma ofert w interesujących mnie kilku profesjach. Nie ma też staży. Wyznaczono mi kolejny termin, wypytałem się o kilka interesujących mnie spraw. Dostałem rzeczową odpowiedź. Wszystko super. Inaczej to sobie wyobrażałem, liczyłem na coś więcej, ale okej.<br />
<br />
Tylko nie bardzo rozumiem dlaczego nazwa tego zawodu występuje w rodzaju męskim, skoro wykonują go praktycznie same kobiety. No ale spoko. Niech i tak będzie. Dyskryminacja, powiadacie :)<br />
<br />
Drugie spotkanie, po około trzymiesięcznym rozstaniu, rozmontowało mnie już niestety totalnie.<br />
<br />
(Sprawdzanie dokumentów, chwila milczenia, no i zaczynam opowiadać, gdzie jestem na którym etapie rekrutacji i jak moje poszukiwania Pracy)<br />
<br />
-Aha, to Pan coś szukał... (Ze zdziwieniem)<br />
(No nie, przychodzę sobie tutaj aby się uśmiechnąć do Pani i miło spędzić czas z całą elitą narodu polskiego w poczekalni)<br />
-No, taaaaaaak?<br />
<br />
Trwoga. Trwoga i zimny pot. Czy to tylko jednostkowa sytuacja? Czy może każda pośredniczka pracy myśli o wszystkich bezrobotnych w ten sam sposób? Że nie szukają pracy. Obudźcie mnie z tego horroru :)<br />
<br />
Powtarzam – nie okarżam tych pracowników, bo mogą mieć dobre intencje oraz sumiennie i z zapałem działać na rzecz poprawy sytuacji w kraju.<br />
<br />
Jednakże proponuję wprowadzić w tej sytuacji tzw. pakiet rozszerzony. Bezrobotni przy rejestracji mogliby mieć możliwość wyboru pomiędzy pakietem zwykłym - bezpłatnym, a pakietem roszerzonym, w którym za sześciomiesięczny abonament dodatkowo płaci się 10 złotych.<br />
<br />
Płaci się, ale w zamian za to dostaje się świecący identyfikator, który informuje pracowników Urzędu Pracy, że taka osoba naprawdę chce znaleźć Pracę :)Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-18033522650962642392013-07-20T19:36:00.000+02:002013-07-20T20:04:35.479+02:00Pamiętam, że wtedy było zimnoZima w tym roku była wyjątkowo długa i skończyła się tuż po Świętach Wielkanocnych. Zarówno w grudniu, jak i w kwietniu miałem okazję jechać pociągiem na tej samej trasie. W obu przypadkach warunki były identyczne. Zabawne :)<br />
<br />
Ale nie spotkaliśmy się tu dzisiaj, aby przeczytać o moich podróżach pociągiem, ale o tym jak pojechałem zarejestrować się w Urzędzie Pracy.<br />
<br />
Pamiętam, że wtedy było zimno. Wyruszyłem z domu w okolicach godziny 6:40. Byłem uradowany faktem, iż do celu podróży mogę dojechać dwoma środkami lokomocji w mniej niż 30 min, skasować bilet czasowy oraz zaoszczędzić tym samym parę groszy na chleb, masło i artykuły pierwszej potrzeby dla osób bezrobotnych.<br />
<br />
Zawsze, kiedy jadę tramwajem na ulicę Glinianą rozglądam się po pasażerach i zastanawiam kto jeszcze jedzie do tego wspaniałego miejsca. Na przystanku razem ze mną wysiada z reguły 5-10 osób, z czego 3/4 zmierza tam gdzie i ja :)<br />
<br />
Godzina 7:10. Urząd otwierają dopiero za 20 min, a ja jestem czterdziestą osobą w kolejce. No chyba Państwo raczycie żartować! Nie, to nie żart.<br />
<br />
Klika minut przed planowanym otwarciem pracownicy spieszący się zająć swoje cieplutkie miejsca zaczynają przeciskać się przez tłum zziębniętych, poirytowanych i zdesperowanych ludzi czekających w kolejce.<br />
<br />
Otwarcie punktualne. No to super. Okazuje się jednak, że automat wydający numerki nie jest sprawny, więc jedna z pracowniczek zaczyna dyrygować całą orkiestrą, zastępując niedziałające urządzenie.<br />
<br />
Tego dnia się nie zarejestrowałem, bo przyniosłem za mało makulatury poświadczającej moją bujną karierę zawodową. Musiałem przyjechać po raz drugi i odczekać te kilka godzin na swoją kolej. Przy drugiej wizycie również czegoś tam niby brakowało, ale tym razem byłem nieustępliwy.<br />
<br />
-Aha, czyli przyjeżdżam tu po raz drugi i nadal nie będę mieć ubezpieczenia zdrowotnego.<br />
-Urząd Pracy to nie jest ubezpieczalnia.<br />
<br />
Oh, really? :)<br />
<br />
Udało się, nie było łatwo, ale o swoje powalczyłem. Przykre jest jedynie to, że wiele osób w tej samej sytuacji odesłanych zostałoby z kwitkiem.<br />
<br />
Polska – kraj, w którym przy załatwianiu spraw urzędowych człowiek musi się czuć jak na wojnie. A może tak jest wszędzie? A może życie to wojna?<br />
<div>
<br /></div>
Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-78065701608712282582013-07-18T18:48:00.000+02:002013-07-18T21:57:50.370+02:00Pracujący MagisterŻycie bywa przewrotne. Otóż okazuje się, że od dwóch tygodni Magister pracuje. A praca ta ma w jego mniemaniu zadatki na Pracę. Chociaż to się jeszcze okaże, bo w tym kraju niczego nie można być pewnym.<br />
<br />
Nie posłuchałem cennych rad niektórych komentujących osób i nie zarabiam przy użyciu łopaty. Wolę wykonywać czynności, które są bardziej zgodne z moim wykształceniem, predyspozycjami i aspiracjami życiowymi.<br />
<br />
Oczywiście, jak możecie się domyślić, ukochany Urząd Pracy nie pomógł mi w tym małym sukcesie w żadnym stopniu. Można powiedzieć, że pomocne okazały się moje kontakty społeczne oraz znalezienie się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Przypadek? Ja nie wierzę w przypadki. W żadnej dziedzinie życia.<br />
<br />
Skoro ten urząd, którego nazwy z wielkich liter już w tym wpisie drugi raz nie wymienię, nie pomógł mi w żaden sposób – myślę, że w przyszłości, jeśli potrzebowałbym jego pomocy – nie skorzystam z niej.<br />
<br />
Mam nadzieję, że do tego czasu zostanie wprowadzona w Polsce możliwość uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego na bezrobociu bez potrzeby rejestrowania się... wiecie gdzie :)<br />
<br />
Niezależnie od tego czy aktualnie pracuję czy Pracuję, nadal zamierzam prowadzić tego bloga. Wpisy będą pojawiać się mniej więcej raz w tygodniu. Zależy mi na tym, aby stworzyć dzięki tej platformie społeczność działającą na rzecz zmiany wszelkich niefunkcjonalnych rozwiązań w zakresie wsparcia instytucjonalnego absolwentów w Polsce.<br />
<br />
Celem tego bloga jest i będzie także próba zmiany świadomości i pokazania szerszemu gronu odbiorców tragizmu sytuacji młodych ludzi poszukujących Pracy.<br />
<br />
A żeby nie było za smutno i patetycznie – na koniec przygotowałem dla Was uśmieszek :)Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-67721232105142529382013-07-09T20:00:00.000+02:002013-07-10T18:55:44.268+02:00Coś konstruktywnegoSpotkałem się z sugestiami od niektórych osób, że mam przestać pastwić się nad Urzędem Pracy i ogólnie się wyzłośliwiać. Otóż informuję szanownych czytelników, iż z natury wolę mówić o rzeczach dobrych, zauważać pozytywne cechy u ludzi i w świecie. Jestem optymistą.<br />
<br />
Ale jeśli ktoś lub coś totalnie zajdzie mi za skórę, to krytykuję wtedy z całym dobrodziejstwem inwentarza. Pozwolicie, że tak powiem? Pozwólcie, bo mam urwanie głowy w ostatnich dniach. Ale napisałem na fejsie kiedy będzie ten wpis, a słowa też lubię dotrzymywać z reguły :)<br />
<br />
Ten wpis jest o tym, że na bezrobociu trzeba robić rzeczy konstruktywne. Opowiem Wam zatem teraz, co takiego konstruktywnego zrobiłem i polecam zaadaptować do swojego życia osobom w podobnej sytuacji.<br />
<br />
Zaczynamy!<br />
<br />
O ile ktoś nie ma dużych oszczędności, to życie bez Pracy jest ciężkie pod względem finansowym. Trzeba realizować swoje hobby - to też może sporo kosztować. Trzeba czasem wyjść gdzieś ze znajomymi. A wiadomo, że w polskiej tradycji silnie zakorzenione jest spędzanie czasu z innymi ludźmi przy spożywaniu alkoholu. Problem picia rozwiązuje się niejako sam – po prostu nie ma za co pić. Tym bardziej na mieście.<br />
<br />
- Poproszę 2x Malibu i 1x Sex on the beach.<br />
- 50 zł.<br />
- Proszę.<br />
- Dziękuję.<br />
<br />
Tak, jasne :)<br />
<br />
Konstruktywnie patrząc jednak na liczenie się z każdym groszem, także w sklepach spożywczych i różnej maści dyskontach, odkryłem iż sytuacja ta może polepszyć moje umiejętności, które przydadzą mi się w przyszłości podczas lowcostowych podróży autostopowych, które lubię.<br />
<br />
Z pożyczaniem pieniędzy trzeba uważać, bo jest niestety trochę prawdy w polskich przysłowiach. „Chcesz stracić przyjaciela? Pożycz mu pieniądze”. Trochę tak jest, na szczęście w małym stopniu. Swoją drogą, według psychologów osoba pożyczająca Ci pieniądze podobno bardziej Cię potem lubi. Jak pogodzić to przysłowie z tym faktem naukowym? Nie wiem, doprawdy :) Poza tym kasę trzeba kiedyś oddać. Także lepiej nie pożyczać jej zbyt wiele, od nikogo.<br />
<br />
Jest wiele wolnego czasu, więc można rozwinąć swoje zainteresowania, przeczytać zaległe książki, przesłuchać setki albumów muzycznych. Co kto lubi. Ale stereotyp jest taki, że jak się jest na bezrobociu, to się nie robi nic. Jeśli nie ma przymusu, to nie robi się nic.<br />
<br />
Zabawne jest to, że często w ten sposób postrzegają rzeczywistość ludzie, którzy jednocześnie przekonani są o braku potrzeby instytucjonalnego wsparcia takich osób. No jak to wytłumaczycie? Indywidualiści jedni :) Twierdzicie, iż bezrobotny jest sam sobie winien, że nie ma pracy lub Pracy. To jak taka osoba ma sama znaleźć Pracę skoro niby jest nierobem? Bez pomocy Urzędu Pracy? Dziwny sposób myślenia. Czekam na komentarze w tym temacie.<br />
<br />
Ja zrobiłem przez ten czas wiele. Zrobiłem na przykład gruntowne porządki w pokoju, do których zbierałem się parę lat. Dzięki temu posprzedawałem stare, niepotrzebne mi książki na Allegro, co poprawiło nieco moje finanse. Jeśli macie nieprzydatne rzeczy w dobrym stanie – sprzedajcie je.<br />
<br />
Przemyślałem wiele spraw, zrobiłem sobie plan na życie, który dość konsekwentnie realizuję, doszkoliłem się z niezbędnych rzeczy, aby być lepszym produktem na rynku Pracy.<br />
<br />
Warto robić coś konstruktywnego. Warto też działać, ale to nie znaczy, że nie można wymagać i liczyć na sensowne wsparcie.Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-56562608961923863392013-07-04T13:50:00.001+02:002013-07-04T14:18:51.896+02:00W Polsce praca jest dla każdegoNo tak. W Polsce praca jest dla każdego. Czy kogoś to stwierdzenie dziwi?<br />
<br />
Aby wyjaśnić ten szokujący fakt, pozwólcie mi najpierw przedstawić parę definicji. Przecież studia skończyłem, to na definicjach się znam dość dobrze ;) Definiens i definiendum ;)<br />
<br />
Wielka litera – jest używana w języku polskim między innymi do rozpoczynania zdań, nazw własnych, nazw państw, imion ludzkich, imion psów, imion kotów.<br />
<br />
Mała litera – definicja robocza brzmi tak – gdzie nie wolno użyć wielkiej, użyj małej.<br />
<br />
Magister – słowo, które piszę z wielkiej litery, ponieważ mam nadzieję, że dyplom Magistra cokolwiek w tym kraju jeszcze znaczy. Czasem mam poważne wątpliwości, ale dalej trwam przy swoim przekonaniu. Tym bardziej jeśli mówimy o dyplomie Magistra znanej i bardzo przyzwoitej państwowej uczelni wyższej. Chciałem napisać renomowanej, ale to by była już spora przesada :)<br />
<br />
Szuka – w odróżnieniu od pospolitego „szuka”, słowo „Szuka” zawiera w sobie element kreatywny, kombinatorski, ambicjonalny, wieloaspektowy i związany z przetrwaniem w warunkach zagrożenia.<br />
<br />
I w tym momencie dochodzimy do najważniejszej kwestii. Istnieje, w moim subiektywnym odczuciu Magistra, rozróżnienie pomiędzy „pracą” a „Pracą”.<br />
<br />
Żeby była jasność – szanuję wszystkich ludzi bez względu na wykonywaną pracę, ale nie po to kończyłem studia aby zostać spawaczem czy sprzątaczką. Spawać nie umiem. Sprzątać umiem, ale to bardziej po imprezach ;)<br />
<br />
Posiadam doświadczenie w pracy mało prestiżowej, w której więcej się człowiek namęczy niż zarobi, więc swoje wiem. I nie ważne czy aktualnie posiadam pracę czy nie.<br />
<br />
Jestem Magistrem i Szukam Pracy, a nie pracy.<br />
<br />
W Polsce praca jest dla każdego.<br />
<div>
<br /></div>
Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-91776463764461036202013-07-02T18:54:00.000+02:002013-07-02T21:33:44.201+02:00Rejestracja internetowa w Urzędzie PracyNowinki techniczne są wprowadzane po to aby ułatwiać ludziom życie, aby wszystko przebiegało sprawniej, szybciej i efektywniej. Z tym stwierdzeniem trudno się nie zgodzić.<br />
<br />
Niezmiernie się ucieszyłem gdy odkryłem, że zarejestrować się jako bezrobotny mogę przy pomocy tak zwanej rejestracji internetowej. W zasadzie czemu tu się dziwić, pomyślałem. Toż to instytucja państwowa w jednym z największych miast w Polsce. Dumny byłem, że w mojej lokalizacji wprowadzono takie udogodnienie.<br />
<br />
Wpisanie wszystkich potrzebnych danych zajęło około 15 minut, czyli kwadrans akademicki. Co to jest? Mgnienie oka. Warto było, pomyślałem.<br />
<br />
Kiedy jednak zobaczyłem proponowany termin wizyty twarzą twarz z urzędnikiem - oniemiałem. Świetne to ułatwienie. Zaiste. Czekaj sobie ponad miesiąc na swoją kolej... Bez tego nowoczesnego „ułatwienia” mogę pójść, odczekać tylko te kilka godzin i przy sprzyjających wiatrach być zarejestrowanym jeszcze tego samego dnia.<br />
<br />
Nie odchodźcie od telewizorów. Dalszy ciąg tej historii jest jeszcze bardziej przerażający...<br />
<br />
System rejestracyjny poinformował mnie, że końcowym elementem zapisów jest otrzymanie maila, potwierdzającego wizytę i ponownie o niej informującego, czy coś w tym stylu. Nie pamiętam dokładnie, w stresie byłem.<br />
<br />
Maila nie otrzymałem. Ile można czekać? Dokładnej godziny wizyty nie zapisałem. No bo po co? Przecież system poinformował mnie, że jeszcze dostanę potwierdzenie. Postanowiłem wziąć sprawy w soje ręce i pojechałem do siedziby głównej.<br />
<br />
Pani w informacji powiedziała, że „maile już nie są wysyłane”. Aha. Nie obwiniam nikogo. Zawinił system. Terminu mojej wizyty jednak nie mogła mi podać, skierowała mnie do innej pracowniczki, która to pracowniczka również chciała mnie odesłać i stwierdziła, że ona nie jest od tego aby udzielać mi takich wskazówek.<br />
<br />
Nie ze mną te numery. Znam ja te biurokratyczne metody polegające na przerzucaniu odpowiedzialności i odsyłaniu osób gdzie pieprz rośnie. Po krótkiej próbie perswazji otrzymałem upragnioną informację.<br />
<br />
Drodzy czytelnicy, z całej tej historii mam do przekazania Wam dwie rzeczy.<br />
<br />
Pierwszą. Jeżeli chcecie skorzystać z jakiegoś technologicznego ułatwienia w polskim urzędzie, to dwa razy się zastanówcie zanim klikniecie w cokolwiek.<br />
<br />
Drugą. Myślicie, że podczas wyznaczonego terminu udało mi się zarejestrować i być już wtedy szczęśliwym bezrobotnym? Nie. Niestety, tak się nie stało. Nie tak szybko. Po co się spieszyć?<br />
<br />
Spiesz się powoli – to chyba dewiza załatwiania spraw w polskich urzędach :)<br />
<div>
<br /></div>
Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4209508675352547799.post-76928263851932114982013-06-30T14:37:00.001+02:002013-07-05T13:08:20.608+02:00Dzień dobry!Witam :)<br />
<br />
Jestem magistrem.<br />
Mieszkam w Polsce.<br />
Szukam pracy...<br />
<br />
Pomysł na tego bloga zrodził się w mojej głowie z powodu lekkiej, aczkolwiek zauważalnej frustracji wynikającej z tego w jakich warunkach przychodzi młodym ludziom po studiach szukać pracy w Polsce w roku dwa tysiące trzynastym.<br />
<br />
To w jaki sposób w tym kraju funkcjonują Urzędy Pracy, jak dbają o to aby absolwent uczelni wyższej zaistniał na rynku pracy i był szczęśliwy przerosło moją wyobraźnię. Wiedziałem o tym, podświadomie czułem, że jest to biurokratyczna machina. Wierzyłem jednak, że istnieje i funkcjonuje w sposób przyjazny i efektywny. Myliłem się :)<br />
<br />
Funkcjonowanie Urzędów Pracy to jedno. Drugą, nawet i ważniejszą sprawą jest opis całej rzeczywistości związanej z ofertami zatrudnienia, etapami rekrutacji, rozmowami kwalifikacyjnymi i codzienną egzystencją osób bezrobotnych.<br />
<br />
Rozumiem, że wiele zależy od jednostki, że każdy jest kowalem własnego losu, ale czy to musi wyglądać w ten sposób? W kraju, który leży w centrum Europy. Kraju, który uważany jest za rozwinięty.<br />
<br />
Zapraszam!<br />
<br />
<br />Magister Szuka Pracyhttp://www.blogger.com/profile/06075400346386758148noreply@blogger.com0